.png)
Wybory były sprawdzianem, czy nas ludzie potrzebują. Wszyscy widzą, że jesteśmy alternatywą w tym zgiełku politycznym - wskazał w trakcie debaty liderów Konrad Rytel, przewodniczący Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Zauważył, że Wspólnota, działając na Mazowszu, promieniuje na niezależne środowiska z innych regionów. - Najważniejsze, żeby z ziarna, które teraz zasiejemy, wyrosło coś, co się przyda. NIkt nas nie zmusza, nie mamy żadnych obciążeń - tak radny Sejmiku Wojewódzkiego Mazowsza Rytel tłumaczył, czym bezpartyjni samorządowcy różnią się od partii, którym wciąż nie udało się samorządu zdominować.
Debata liderów pokazała chęć działania i determinację, żeby nadal Polskę zmieniać na szczeblu władzy najbliższej mieszkańcom, ale też jak konsekwentnie dowodzą badania publicznej, najlepiej przez nich ocenianej: samorządowym. Podobne spotkania służą również policzeniu się, o czym wiedzą znawcy życia publicznego. Test wypadł korzystnie. W warszawskim hotelu Arche Polonez w sobotę 12 października 2024 r. spotkało się 150 niezależnych samorządowców oraz sympatyków ich ruchu. Nie mają wątpliwości, że warto działać dalej. Potrzebę ich obecności w życiu publicznym potwierdziły kwietniowe wybory samorządowe: do Sejmiku Mazowsza ponownie wybrany został Konrad Rytel, który sześć lat temu wszedł do tego gremium jako pierwszy w historii radny niezależny, chociaż na tym szczeblu samorządu presja partii okazuje się najsilniejsza. W Serocku Artur Borkowski również drugi raz wskazany został przez mieszkańców na burmistrza, już w pierwszej turze, z wynikiem lepszym, niż w Warszawie odnotował Rafał Trzaskowski. Dzięki zaufaniu mieszkańców Mazowiecka Wspólnota Samorządowa współrządzi m.in. w powiatach wołomińskim i mińskim oraz w Pruszkowie.
Samo działanie jest wartością
O upolitycznieniu samorządu mówił politolog dr hab. Maciej Cesarz. Stanowi ono efekt spełzających na coraz niższy szczebel nacisków partii. W tej sytuacji atutem samorządu, zwłaszcza niezależnego, powinny stać się "skuteczność i sprawczość" - radził dr Cesarz, przywołując tytuł niedawnego wywiadu burmistrza Serocka Artura Borkowskiego dla "Samorządności". To dylemat, jak wpłynąć na politykę centralną... pomimo tendencji centralizacyjnych. Warto to robić poprzez transparentność (przejrzysty dostęp do dokumentów), jak już dzieje się w Skandynawii, partycypacyjne platformy cyfrowe (aktywne w Norwegii i Finlandii), również lokalne (jak w Bolonii czy Goeteborgu), mobilne konsultacje podobnie jak w Hamburgu czy Grecji. Wreszcie przez kodeks etyczny, nie regulamin lecz zbiór dobrych praktyk, który istnieje w Holandii czy Belgii.
Liczą się aktywność obywatelska i dialog, to one służą cywilizowaniu życia publicznego. Pożądany wpływ na politykę centralną wywrzeć mogą również strategie ponadlokalne, finansowane z unijnych źródeł. W Hiszpanii silne związki samorządów potrafią jako jednolita ich reprezentacja skutecznie rozmawiać z władzami. Podobna instytucjonalizacja współpracy sprawdza się również w krajach skandynawskich.
Na pytanie, czy bieżąca scena polityczna została zabetonowana, próbował odpowiedzieć inny zaproszony ekspert, socjolog dr Andrzej Anusz. Wskazując, że nie wszystkie ograniczenia, które wydają się wieczne, okazują się potem trwałe, przypomniał lata 80, kiedy jako działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów współpracował z obecnym wiceprezesem MWS Mariuszem Ambroziakiem, wtedy aktywnym w Solidarności. Podkreślił, że Mazowiecka Wspólnota Samorządowa niezmiennie się do etosu Solidarności odwołuje.
Samo działanie jest wartością, o to walczyliśmy w latach 80. - wskazał socjolog Andrzej Anusz.
Dwie główne partie, PO i PiS, jak wskazują wyniki wyborów i sondaży, zajmują nawet 70 proc sceny publicznej. Dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego od zawsze to partia jest najważniejsza. Również Koalicja Obywatelska to ugrupowanie pragmatyczne o eklektycznym programie, skupione niegdyś na dojściu do władzy, teraz na jej zachowaniu. Stąd obawy, czy przy podobnej hegemonii znajdzie się miejsce dla innych. Jednak zdaniem doktora Andrzeja Anusza właśnie zbliżające się wybory prezydenckie stanowią nadzwyczaj dogodny moment, żeby to sprawdzić. Poprzednie kreowały nowe siły, jak pokazał przykład najpierw Pawła Kukiza następnie Szymona Hołowni. Za wartość Mazowieckiej Wspólnoty uznał trzymanie się programu samorządowego. Za praktyczny zaś atut - koalicyjność, zdolność do zawierania porozumień bez uprzedzeń z innymi uczestnikami życia publicznego. Również dr Anusz wskazał na kluczowy w tym wypadku element skuteczności.
Do wyborów prezydenckich, ale w Stanach Zjednoczonych nawiązał wiceprezes MWS Grzegorz Wysocki. Nie da się bowiem wykluczyć, że o ich wyniku rozstrzygnie tam niewielkie miasteczko w Pensylwanii lub Karolinie, a w tym pierwszym wypadku - być może nawet głosy polskiej społeczności. To dowód na znaczenie lokalności w polityce. Podobnie niewiele głosów zdecydować może, kto zostanie prezydentem Polski. Istnienie wielkich formacji nie umniejsza znaczenia zwartych wspólnot. Szansa wystawienia kandydata środowisk samorządowych albo przynajmniej uzgodnionego z lokalnymi środowiskami otwiera nadzieję na kontrakt na przyszłość, pozwalający załatwiać również lokalne i regionalne sprawy.
Poczucie przynależności, jakie daje Wspólnota
Urszula Krawczyk wskazała na zobowiązania, zawarte w samej nazwie ugrupowania. - Żyjemy na Mazowszu. To serce Polski. Mamy tu stolicę, a także Radom, Serock, czy Płock. W pojęcie wspólnoty wpisuje się odpowiedzialność za rozwój. Wspólnota sprawia, że ludzie mają poczucie przynależności.
Imperatyw samorządności da się dzisiaj realizować w ten sposób, żeby nie pozwolić sobą sterować partiom politycznym. Do MWS ludzi przyciąga otwartość na rozmaite poglądy. Istotne okazuje się to, co chce się robić dla lokalnej drużyny i bezpośrednio dla mieszkańców. - Dokonania otwierają drogę do tego, żeby się z nami liczono - zauważyła Urszula Krawczyk. Wspólnota nie jest bowiem towarzystwem wzajemnej adoracji. Kojarzyć się powinna ze skutecznością.
O sposobach na to, jak potencjał Wspólnoty wykorzystać pomiędzy wyborami, opowiadał Dariusz Kacprzak. Wśród jej filarów widzi w przyszłości ośrodek analityczny, korzystający z wiedzy ekspertów i organizujący panele dyskusyjne. A także obecność poprzez media tradycyjne i społecznościowe: propagowanie wszelkich form kreatywności społecznej i przekonywanie do koncepcji apolitycznej samorządowej służby cywilnej. W szczególności dostrzega w tym drogę do przyciągania ludzi młodych. Pomimo możliwości finansowych i organizacyjnych nieporównywalnych z partiami politycznymi, Wspólnota wiele podobnych działań już sukcesem inicjuje. Zaprasza na spotkania Klubu Gospodarczego z udziałem ekspertów i istotnych postaci życia publicznego, stała debata toczy się też na łamach "Samorządności" i portali internetowych.
Znany z udanych akcji pomocy powodzianom w trakcie niedawnej klęski żywiołowej Adrian Grzegorczyk z powiatu wyszkowskiego cieszy się, że Mazowiecka Wspólnota Samorządowa zaufała młodzieży. U niego w lokalnym kole średnia wieku wynosi 26 lat. - Wspólnota to rodzina - nie ma wątpliwości jej działacz.
- Wyszliśmy do ludzi, spotykamy się - podkreślał Grzegorczyk. Chociaż w Wyszkowie i okolicach inicjatorzy zaczęli od zera: nie było wśród nich radnych ani wójtów. Stają się jednak rozpoznawalni za sprawą akcji charytatywnych i sportowych. Działacz z powiatu wyszkowskiego zwracał też uwagę na potrzebę usprawnienia przepływu informacji.
Aleksandra Rutkowska wskazała na użyteczność - zgodnie z hasłem Wspólnoty "NapędzaMY Mazowsze" - budowania projektów, dotyczących transformacji energetycznej i cyfrowej oraz aplikowania z nimi do Komisji Europejskiej.
Samorządność to DNA organizacji - tak widzi fundament tożsamości Paweł Zanin.
Więcej też mówiono o przyszłości, mniej o wyborach samorządowych, od których minęło już pół roku. - Poloneza czas zacząć - zachęcał do dyskusji, nawiązując do nazwy miejsca spotkania, Konrad Rytel. Była to debata liderów, zweryfikowanych w wyborach samorządowych. Zapowiada też zmiany w samym ruchu. - Rozmawiamy o tym, gdzie jesteśmy - podkreślił wiceprezes MWS Mariusz Ambroziak: - Chcemy rywalizacji o to, jak Wspólnota ma wyglądać Za rok pokażemy nowych liderów, nowe twarze.
W jego intencji, pałeczkę tej sztafety czas przekazać nowym ludziom: zmienić się powinno nawet 80 procent składu zarządu MWS. Wspólnota powstała przed dwudziestu laty, budowali ją praktycy wprowadzający w życie założenia reformy samorządowej, najbardziej udanej spośród wszystkich, przeprowadzonych w Polsce. Wielu z nich ma za sobą doświadczenia w ruchu społecznym Solidarności i innych organizacjach dawnej antykomunistycznej opozycji. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa świadomie odwołuje się to tego dorobku. Pozostaje stowarzyszeniem ideowym, podkreślił Mariusz Ambroziak. Ale nie ideologicznym. w odróżnieniu od partii, które usiłują zdominować życie publiczne.
Żeby ludzie chcieli do nas przychodzić
- Wielkie partie przestały być w Polsce użyteczne. System polityczny utracił zdolność do rozwiązywania problemów - uważa Mariusz Ambroziak. Widać to choćby na przykładzie demografii. Tym ważniejszy w tej sytuacji okazuje się głos niezależnych środowisk samorządowych. Każde działanie na rzecz wygaszania agresji okazuje się na wagę złota. Wspólnota ma wiele do zrobienia w kwestii poprawiania relacji międzyludzkich.
Załatwia też konkretne ludzkie sprawy. - Już w pierwszych miesiącach wojny na Ukrainie Wspólnota udzieliła pomocy 20 tysiącom osób - przypomniał wiceprezes Ambroziak. Biuro MWS przy Koszykowej przekształcono wówczas w sztab pomocowej akcji. Dwa tysiące osób skorzystało z organizowanych przez Wspólnotę kursów języka polskiego. Dostęp do norweskich funduszy pomocowych pozyskał dzięki swojej operatywności założyciel MWS w Sochaczewie Jerzy Żelichowski.
- Trudne doświadczenia, w tym pandemia i wojna w sąsiednim kraju, pokazały, że jest w nas ogromna siła - podsumowała Dorota Stegienka z warszawskiej Ochoty. W swojej dzielnicy siłami MWS otworzyła w pamiętnym lutym 2022 r. pierwszy punkt pomocy Ukraińcom. Tym bakcylem społecznikowskim trzeba zarażać kolejne osoby. - Żeby chciały do nas przychodzić.
Najważniejsze, żeby z ziarna, które teraz zasiejemy wyrosło coś, co się przyda - wskazał przewodniczący MWS Konrad Rytel.
Za "najlepszą kampanię na Mazowszu" podziękował mu Remigiusz Górniak, teraz już starosta z powiatu mińskiego. Podkreślił, że w jego okręgu wyborczym doceniono, że Wspólnotę interesuje człowiek a nie ideologia. W tym kierunku powinna prowadzić dalszy przekaz. W sytuacji, gdy wyborcy premiują skuteczność w konkretnych sprawach.
Inny zwycięzca wyborów samorządowych Artur Borkowski, burmistrz Serocka ponownie wybrany na to stanowisko, ocenił, że praca i zaangażowanie mają największe znaczenie. Samorząd od trzydziestu lat pozostaje rzecznikiem rozwoju. Bezpartyjni działacze w nim obecni starają się sprostać wyzwaniom również z ostatnich lat, których wcześniej przewidzieć się nie dało. W samorządzie wciąż ujawnia się imponujący potencjał ludzkiego myślenia i działania. Osoby aktywne lokalnie nie muszą oglądać się ani liczyć na lokomotywy wyborcze. Sensownym w samorządzie hasłem okazuje się raczej: robić to, co dotychczas, tylko lepiej.
Katarzyna Pazio z powiatu wołomińskiego, gdzie Mazowiecka Wspólnota Samorządowa osiągnęła również znakomity, bo trzeci wynik, co świadczy o zaufaniu wyborców - podkreśliła, że przystępowała do niej, bo spodobało jej się hasło: "Służymy ludziom, a nie partiom". W jej przeświadczeniu pozostaje aktualne. Wspólnotę tworzą ludzie, budują w pewnym sensie marki osobiste. - Aktywność, aktywność i jeszcze raz aktywność - tak Katarzyna Pazio widzi receptę na kolejne sukcesy. Pewna jest, że warto zabiegać o wszystkich, którzy działają w radach rodziców, organizują pikniki charytatywne czy pomoc na rzecz powodzian.
Na ograniczenia, jakie cechują sposób myślenia od wyborów do wyborów, charakteryzujący zwłaszcza partie polityczne zwrócił uwagę Stanisław Piecyk, który w 1980 r. organizował Komisję Zakładową Solidarności w Ursusie. Taki mechanizm działania rodzi rozmaite problemy, bo rządzący nie dotrzymują obietnic ani zobowiązań. Dlatego kwestiami nie do przeskoczenia okazują się zarówno powołanie muzeum na terenie dawnych Zakładów Mechanicznych "Ursus" jak wymiana na wsi dachów z eternitu, zawierających szkodliwy azbest.
W wyborach przeżyliśmy najazd barbarzyńców - tłumaczył obrazowo wiceprezes MWS Paweł Kłobukowski z Wyszogrodu w pow. płockim. - Tymczasem jeśli coś budujemy, warto najpierw określić, jakie mają być fundamenty - argumentował. W jego opinii, nie są do podobnego namysłu zdolne partie polityczne.
W powiecie płockim udało się połączyć siły wszystkich środowisk niepartyjnych. Kłobukowski podzielił się poczuciem dumy z tego powodu, że funkcjonuje w środowisku o dużym zapleczu intelektualnym, obfitującym w ludzi wartościowych. Szyld MWS, w jego opinii, powinien kojarzyć się właśnie z wysokimi kompetencjami.
Do wątku szturmu barbarzyńców nawiązał również Jacek Wachowicz z warszawskiej Pragi Północ. Nie ukrywał, że w niedawnym samorządowym głosowaniu wynik jego komitetu "Kocham Pragę" okazał się nieprzyjemnym zaskoczeniem. Chociaż tyle, co jego przedstawiciele w poprzedniej kadencji, nie dokonał przedtem żaden praski samorząd. Jednak ze względu na niewspółmierne możliwości - "wygrali populiści i partyjniactwo".
Długa kadencja samorządu poza bieżącą pracą, co oczywiste, ma być wykorzystana na refleksję nad miejscem, jakie są w nim w stanie zająć niezależni od partii politycznych gospodarze lokalnych Małych Ojczyzn. Debata liderów stanowiła pod tym względem początek a nie koniec drogi. Atutem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej - ten pogląd powracał w wielu wystąpieniach, pozostaje otwartość na wszystkich i gotowość do rozmowy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie