Reklama

Adrian Grzegorczyk: Ludzie mają otwarte serca

12/10/2024 12:32

Z Adrianem Grzegorczykiem, organizatorem akcji pomocy powodzianom, przewodniczącym Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej w powiecie wyszkowskim, rozmawia Łukasz Perzyna

- Co okazało się głównym impulsem do rozwinięcia przez Was akcji szerokiej pomocy dla poszkodowanych przez powódź: przekazy medialne czy telefoniczne rozmowy z osobami bezpośrednio dotkniętymi przez klęskę żywiołową?

- Od dawna angażujemy się w działalność dobroczynną, współpracujemy z Łukaszem Malczykiem i Fundacją Ciepły Posiłek, wspólnie rozwijaliśmy rozmaite przedsięwzięcia. Dla nas sytuacja kryzysowa oznacza prostą reakcję: jeden telefon, wiadomość na messengerze wystarczy - i już się organizujemy. Struktura Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej w powiecie wyszkowskim wie, jak zachować się w podobnych sytuacjach. Trudno natomiast wskazać jeden decydujący impuls, wiadomo, z jakim przejęciem wszyscy śledziliśmy wiadomości napływające z terenów, ogarniętych powodzią. Zorganizowaliśmy się szybko, podzieliliśmy się rolami.

- A kto stał się beneficjentem Waszej akcji?

- Dary trafią do dzieci z rodzinnych domów dziecka, które ucierpiały w wyniku powodzi, straciły dach nad głową - z Nysy, Prudnika, Dzierżoniowa, Oławy oraz okolic tych miast. Wszystkie dary dostarczone zostaną do magazynu Fundacji Przystanek Rodzina, która działa na rzecz dzieci z rodzinnej pieczy zastępczej w województwie dolnośląskim. Opiekuje się de facto około 500 dziećmi z kilkudziesięciu rodzin. Głównymi organizatorami naszej zbiórki stali się Łukasz Malczyk i jego Fundacja Ciepły Posiłek, o ich zaangażowaniu i naszym wspólnym w tej mierze doświadczeniu już wspominałem.

- Co zbieracie dla powodzian?

- Rzeczy materialne, ale nie pieniądze, taką zasadę przyjęliśmy. Nie brak instytucji, zajmujących się zbiórkami pieniężnymi, one i tak robią swoje. Skupiliśmy się na zbieraniu rzeczy takich jak koce, ubrania i żywność ale również karma dla zwierząt z dotkniętych powodzią domów, środki czystości i materiały przydatne do odbudowy. Angażują się w to domy pomocy społecznej, szpitale czy drobni przedsiębiorcy od nas z powiatu wyszkowskiego. Przede wszystkim jednak zwyczajni mieszkańcy naszej części  Mazowsza. 

- Czy wszystko, co przynoszą nadaje się do wysłania poszkodowanym?

- Mieszkańcy wiedzą, co przynosić. Nie zdarzyło się jeszcze,  żeby ktoś nieprzydatne śmieci do nas przytargał. Jeśli chodzi o żywność, powinna być zapakowana i przedłużonej trwałości. Koce i ubrania czyste, co wiadomo. Ludzie wiedzą, czego poszkodowanym potrzeba. Segreguje wszystko u nas i organizuje Monika Przychodzka, bez której z akcją na podobną skalę  byśmy sobie nie poradzili. Wspierają nas mieszkańcy Porządzia, gdzie mamy tymczasową bazę, gminy Wyszków, Pułtusk i Rząśnik. W chwili gdy rozmawiamy mamy już za sobą drugi tydzień akcji pomocy, można powiedzieć, że kończy się jej pierwsza transza, zbierać będziemy tak długo, dopóki okaże się to potrzebne. Stale możemy liczyć na kilkadziesiąt osób, są wśród nich darczyńcy, którzy rzeczy przynosili nam lub pozostawiali w umówionym miejscu do odebrania już kilkakrotnie.

- Wyszków leży nad Bugiem, co wie każdy, kto się do geografii w szkole przykładał. Pozostaje znany także za sprawą słynnej piosenki Elektrycznych Gitar, Kuby Sienkiewicza: "Wyszków tonie". Jak rozumiem jeśli Wyszków, już musi się kojarzyć z powodzią, to raczej wolelibyście by wzbudzał skojarzenia z akcją pomocy dla jej ofiar?

- Oczywiście, że byłoby świetnie, żeby takie skojarzenie miasta i okolicy z pomocą innym się utrwaliło. Na pewno mieszkańcy terenów, które kiedyś doświadczyły powodzi, co dotyczy przecież znacznej części Mazowsza, tym lepiej rozumieją obecną sytuację jej ofiar. Łatwiej też rozwija się akcję pomocy w niewielkich środowiskach, gdzie ludzie znają się osobiście, na tym w znacznej mierze opiera się ich współdziałanie. 

- Także ogólnopolskie już doświadczenia pandemii i akcji pomocy ukraińskim uchodźcom wojennym sprawiły, że nabraliśmy wprawy w pomocowych działaniach?

- Niekoniecznie tak się dzieje, to już nie jest zryw, jak zaraz po rozpoczęciu przez Kreml pełnoskalowej wojny na Ukrainie 24 lutego 2022 r, kiedy Polacy rzucili się, żeby pomóc uchodźcom. Teraz Polacy czują się już na pewno zmęczeni natłokiem nieszczęść, jak tylko przez pięć ostatnich lat: pandemia koronawirusa, zagrożenie ze wschodu i teraz powódź... Ograniczone są też możliwości materialne pomocy ze strony mieszkańców, o czym przekonujemy się w regionie niezamożnym jak nasz powiat wyszkowski. Mieszkańcy mają otwarte serca, chcą pomagać i chętnie się organizują, gdy ktoś da impuls. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa w takich właśnie akcjach się sprawdza i czuje pożyteczna. Działalność publiczną podejmuje się przecież dla dobra ludzi. Zwłaszcza samorządu to dotyczy. Trzeba się sprawdzić i wykazać w chwili kryzysowej, taka jest nasza rola, tego od nas oczekują mieszkańcy: więcej przecież spodziewają się od Wspólnoty, niż od partii politycznych, które działają od wyborów do wyborów, chociaż akurat PiS u nas w Wyszkowie w akcję pomocową się włączył. Wdzięczni jesteśmy mediom MWS oraz Tubie Wyszkowa za rozpropagowanie naszej akcji, wiadomo, jak dużą rolę odgrywa przekaz społecznościowy, gdy próbuje się ludzi mobilizować. Zwłaszcza, że na naszym terenie akurat z fake-newsami nie mieliśmy na szczęście do czynienia.

- Bo jak śpiewał w trakcie koncertu, z którego dochód przeznaczono na pomoc ofiarom "powodzi tysiąclecia" z 1997 roku, mocno już wtedy schorowany Czesław Niemen: ludzi dobrej woli jest więcej?

- Jeśli skrzykniemy się i będziemy działać, wspólnie przyczynimy się do tego, żeby z czasem zawitała do nas ta bardziej optymistyczna chwila, czego serdecznie życzę wszystkim.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do