.png)
Z Dariuszem Kacprzakiem z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, b. zastępcą burmistrza Pragi Północ, autorem książki "Gra o Prezydenta", rozmawia Łukasz Perzyna.
- Jak niezależni samorządowcy powinni działać w sytuacji powszechnie odczuwanego zagrożenia bezpieczeństwa kraju?
- Cel strategiczny Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej to od początku naszego działania dbanie o dobrostan mieszkańców. Poczucie bezpieczeństwa i przeświadczenie, że najbliższa nam władza lokalna o nas zadba w chwili zagrożenia stanowi oczywisty jego składnik. Wspólnota podjęła rękawicę, gdy okazało się, że w powszechnej ocenie niebezpieczeństwo narasta. W listopadzie tego roku organizujemy Mazowieckie Forum Samorządowe – Wspólnota Bezpieczeństwa, dotyczące obrony cywilnej i zapraszamy do udziału w nim lokalnych włodarzy. Praktycy demokracji na tym najważniejszym samorządowym szczeblu, jak nikt inny, znają oczekiwania, ale i obawy mieszkańców. Nie ukrywam też, że wspólnie zamierzamy zdopingować władze centralne do adresowania środków na cele związane z ochroną ludności w taki sposób, by okazały się wydawane jak najlepiej. Chodzi o przeznaczenie ich na narzędzia służące komunikacji i obronie cywilnej na poziomie samorządowych wspólnot. Nikt nie panikuje, nie zakłada, że jutro może zostać wprowadzony stan wojenny, jednak należy się przygotować również na sytuację, w której telefonia komórkowa w obecnej formie zostanie wyłączona i trzeba uruchomić inne metody porozumiewania się. Tak samo przygotować trzeba sposoby przemieszczania ludności na wypadek, gdyby stało się to niezbędne. Co wymaga z kolei środków komunikacji już w tradycyjnym znaczeniu tego słowa: nie cudów łączności tylko przygotowanej zawczasu komunikacji zbiorowej. Nie muszę chyba przy tej okazji wspominać o konieczności budowy schronów z prawdziwego zdarzenia a nie tylko miejsc doraźnego schronienia.
- Liczy się, żeby niezależnie od tego, co się wydarzy, zapobiec chaosowi?
- Zorganizowany ruch się liczy, a nie pospolite ruszenie. Nawet jeśli z historii to ostatnie majestatycznie nam się kojarzy. Rozmowa o zastosowaniu przepisów nowej ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej na poziomie lokalnym okazuje się niezbędna, skoro chodzi o współdziałanie władzy na różnych szczeblach i wyspecjalizowanych służb, ale też włączanie mieszkańców do działań, które posłużą wzmacnianiu ich bezpieczeństwa. Uczestniczyliśmy w pomocy humanitarnej dla Ukrainy, pomagaliśmy uchodźcom wojennym stamtąd, zbieraliśmy też dary dla powodzian i zawoziliśmy na dotknięte klęską żywiołową tereny. Nie jest tak, że zarządzaniem kryzysowym zaczęliśmy się zajmować dopiero wtedy, gdy do Polski nocą wleciało około dwudziestu dronów ze wschodu. Od dawna zapraszamy ekspertów do współpracy, przychodzą do naszej siedziby przy Koszykowej. Rozmawiamy o rozwiązaniach na poziomie lokalnym a nie o hasłach. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa przystępuje do szkolenia samorządowców w dziedzinie obrony cywilnej, traktujemy to jako naszą powinność i misję.
- Samorządy od dawna, czasem przywołuje się przykład pisowskiego jeszcze Polskiego Ładu, miały problem z tym, że władza dokłada im zadań, niby zapominając o środkach niezbędnych do ich wykonania?
- Stary numer rządu na tym polega, tego obecnego również to dotyczy, że bez zabezpieczenia środków przekazuje samorządom nowe kompetencje. Liczę jednak na to, że gdy o ochronę ludności chodzi, władza centralna zerwie z niechlubną tradycją i na podobne praktyki nie pozwoli ze względu na powagę wyzwań, przed którymi stoimy. Wspólnych przecież...
- Spytam o centrum polityczne, ale w innym tych słów rozumieniu. Nie w sensie zarządzania, lecz krajobrazu parlamentarnego. Nie ma już Trzeciej Drogi, zapowiedziane odejście Szymona Hołowni oznacza kres Polski 2050, nie tylko w sondażach słabnie Polskie Stronnictwo Ludowe. Kurczy się strefa umiarkowana w polskiej polityce. Coraz mniej widać przestrzeni między Koalicją Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. Czy zawsze umiarkowanych i bez agresji działających niezależnych samorządowców nie korci, by spróbować tę przestrzeń wypełnić?
- Po doświadczeniach Bezpartyjnych Samorządowców ze startem w wyborach z 2023 r. chłodno podchodzę do koncepcji wprowadzania niezależnych samorządowców do polityki ogólnopolskiej. Zbyt wiele barier stawiają przed konkurentami partie polityczne, mam na myśli także rozwiązania instytucjonalne, zawarte w ordynacji wyborczej. Z oceną zawartą w Pana pytaniu się zgadzam. Dualizm postępuje w polskiej polityce. Nasila się walka głównych formacji. Jedni i drudzy wzmagają ją celowo, by innych nie dopuścić do głosu. Nie żal mi Hołowni, że z polityki wypada. Jako marszałek zaczął pracę dynamicznie, robił w sali obrad show, szybko jednak okazało się, że odgrywa stale to samo przedstawienie i zamienia Sejm w cyrk. Dlatego z czasem odrzucili go wyborcy i respondenci w sondażach. Co do ludowców, znamy doskonale anegdotyczną odpowiedź na pytanie, kto będzie rządzić w kolejnej kadencji: wiadomo, że koalicjant PSL. Tyle, że ten sam mechanizm nie będzie się powtarzać w nieskończoność. Trudno wykluczyć, że ludowcy znajdą się na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej, choć to chyba ostateczność dla koleżanek i kolegów z PSL. Obecnie, główna partia rządząca się nie przemęcza, natomiast z kłopotów sojuszników raczej się cieszy, czasem nawet je podsyca, tym bardziej, że koalicja rządowa okazuje się niespójna programowo. Podobnie PiS ostro atakuje Konfederację. Robi tak z rozmysłem, stanowi to cząstkę szerszego planu, aby osłabić konkurencję na prawicy, skoro nie jest w stanie zupełnie się jej pozbyć. Niewybredne metody przeważają w zdominowanej przez główne partie polityce. Do radykalizacji przyczynia się wzrost roli mediów społecznościowych, w reakcji na to również stacje telewizyjne wyostrzają swój przekaz i jednak w widoczny sposób zajmują pozycje po jednej ze stron pola walki.
- Jak rozumiem, rolą samorządowców niezależnych pozostaje łagodzenie sprzeczności na poziomie władz lokalnych, niedopuszczanie do tego, by ideologiczne swary przenosiły się do Małych Ojczyzn?
- Nie mamy złudzeń co do podejścia głównych partii do wszystkich, którzy lokalnie czy regionalnie starają się działać samodzielnie. Partia liberalna pozostaje w samorządach silniej obecna, działają stowarzyszenia przedstawiane jako inicjatywa samorządowców, w istocie będące satelitami KO. Z kolei Prawo i Sprawiedliwość, słabiej we władzach lokalnych reprezentowane, kiedy rządziło krajem, zmierzało wyraźnie ku centralizacji. Zawsze powtarzam, że chcę samorządu odpartyjnionego. Komitety wyborców nie powinny być dyskryminowane, ale to partie uchwalają ordynację wyborczą i stanowią o zasadach finansowania polityki. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa pokazuje, że w życiu publicznym da się działać inaczej. Nikogo nie bojkotujemy. Tam, gdzie mamy swoich radnych, wójtów czy burmistrzów - konsultują oni ze wszystkimi projekty dla mieszkańców istotne. Kierują się dobrem lokalnych społeczności i oczekiwaniami tych, co ich w wyborach wskazali. Znajdujemy narzędzia, by działać dla dobra mieszkańców. U nas nie ma centrali, co rozkazy wydaje. Wizytówką naszych samorządowców pozostają budowane obwodnice i urzeczywistniające się wizjonerskie projekty infrastrukturalne, jak Kolej Północnego Mazowsza, o którą walczyli burmistrz Serocka Artur Borkowski i radny sejmikowy Konrad Rytel - a nie mnożone niepotrzebnie uprzedzenia, jak w wypadku partii politycznych. Ta ostatnia droga donikąd nie prowadzi, w odróżnieniu od tych, które wytycza samorząd, zwykle przez bezpartyjnych działaczy inspirowany.
- Jak określiłby Pan najważniejsze zadanie, stojące przed nowymi władzami MWS, które wkrótce zostaną wybrane?
- Trwałe zakotwiczenie Wspólnoty we wszystkich powiatach na Mazowszu, powszechna rozpoznawalność jej marki, przygotowanie listy problemów mieszkańców całego Mazowsza, które trzeba rozwiązać a które nie są rozwiązywane przez rządzące partie polityczne i budowanie siły oddziaływania MWS oraz naszych partnerów, by doprowadzić je do szczęśliwego finału - to cele możliwe do realizacji w trakcie tej kadencji. Ale to nie wszystko. Rozmawiałem z jednym z działaczy MWS z powiatu mińskiego, gdzie niedawno odnieśliśmy znaczący sukces wyborczy. Zadał mi piękne pytanie: "Dlaczego Wspólnota nie miałaby rządzić na Mazowszu i czy sama Wspólnota wierzy w to, że może to osiągnąć?". Ja wierzę, że stanie się to możliwe. Wybór Konrada Rytla do Sejmiku Mazowieckiego jako pierwszego w historii radnego niezależnego a później potwierdzenie jego mandatu w kolejnym głosowaniu powszechnym pokazuje, że ludzie nam ufają. I potrzebują niezależnych przedstawicieli z projektami adresowanymi do mieszkańców a nie opracowanymi w partyjnych siedzibach. Jeśli w kolejnych wyborach do Sejmiku uda się wprowadzić więcej radnych niezależnych - polaryzacja, lansowana przez najsilniejsze partie obróci się przeciw nim w tym sensie, że kiedy ich siły się zrównoważą, nie będą już one w stanie rządzić regionem bez podzielenia się władzą z niezależnymi samorządowcami. Bo przecież po wyborach PiS nie zawrze koalicji z KO. W tym sensie dwubiegunowość polityki stwarza szanse na przebicie się - dzięki głosom tych, co są nią znużeni - kwestionującym taki duopol niezależnym samorządowcom, od wielu kadencji działającym w interesie lokalnych wspólnot. Gdyby nam udało się wziąć udział w rządzeniu Mazowszem, stałoby się to z korzyścią dla mieszkańców i dobra regionu. Jestem przekonany o realności takiego rozwiązania. Pozostaje nam pracować jeszcze bardziej intensywnie. Nowy skład Zarządu MWS będzie musiał pracować sprawniej, szybciej, skuteczniej, ale co najważniejsze, jasno określić cele do realizacji i metody ich osiągnięcia. Wydaje się, że w Stowarzyszeniu jest duża grupa ludzi zaangażowanych, mających potencjał intelektualny i organizacyjny, która dokona tego o czym marzymy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie