Reklama

Konrad Rytel: Mam to szczęście, że we Wspólnocie jestem od początku

10/10/2025 10:28

Z Konradem Rytlem, przewodniczącym Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, radnym Sejmiku Wojewódzkiego rozmawia Łukasz Perzyna.

- Dobiegająca finiszu kadencja władz Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej to czas niezwykłych wydarzeń nie tylko w życiu wspólnot lokalnych ale i całego państwa, wyzwań jakich wcześniej nie znaliśmy, to czterolecie zaczęło się jeszcze w warunkach pandemii koronawirusa, wkrótce doszła do tego wojna pełnoskalowa w sąsiedniej Ukrainie, teraz nocny zmasowany nalot dronów na Polskę? Jak wobec tych zagrożeń odnalazła się Wspólnota?

- Zanim szczegółowo na to odpowiem, zaznaczę najpierw, że mam to szczęście w życiu, że we Wspólnocie jestem od początku. Ale nie byłem pierwszym jej prezesem, najpierw inspirował nas do działania starosta Wojciech Adamiak z Piaseczna, po nim swoje zdolności organizowania nas ujawnił Lech Isakiewicz, wcześniej burmistrz Ożarowa, później zaś prezes Pałacu Kultury za rządów Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Mamy szczęście do ludzi. Już od ponad 23 lat ciągniemy to nasze przedsięwzięcie dużą i chętną do codziennej pracy gromadą. Nie zaczęło się ode mnie ani się teraz na mnie nie skończy. Czuję się jednym z elementów tej sztafety. Nie tylko w moim przekonaniu Mazowiecka Wspólnota Samorządowa potrafiła się odnaleźć zarówno w obliczu wyzwań, o które Pan pyta, jak w tych, które nie są aż tak niespodziewane, bo wynikają z demokratycznego kalendarza wyborczego. W tej kwestii jako jedyni w Polsce przyjęliśmy stanowisko, że również w tych wyborach, w których nie wystawiamy kandydatów ani żadnego z pretendentów nie popieramy - apelujemy do Polaków o udział, o skorzystanie z prawa głosu, o które jeszcze niedawno musieliśmy przecież walczyć. Rekordowa frekwencja właśnie na Mazowszu w niedawnych wyborach prezydenckich stała się dla nas powodem do dumy i satysfakcji ale też świadectwem skuteczności naszych wezwań.

- Ale w wyborach samorządowych sprzed półtora roku własnych kandydatów wystawiliście i sukcesem okazało się ponowne zdobycie przez Pana mandatu do Sejmiku Wojewódzkiego Mazowsza, gdzie wcześniej w 2018 r. został Pan pierwszym radnym wybranym jako niezależny?

- Na pewno wyborcy, za co jesteśmy im wdzięczni, docenili walor niezależności na tym szczeblu samorządu, który uchodzi za zdominowany przez partie polityczne. Przełamanie tego stereotypu, pokazanie, że można się przebić z dobrym dla regionu programem pokazuje, czego oczekują mieszkańcy. Nie ma jednak powodu, żeby tym moim wynikiem, który oczywiście cieszy, bo Mazowsze stanowi największe województwo w Polsce - potrząsać bez końca jak sztandarem. Kandydaci MWS odnotowali wiele znakomitych rezultatów w miastach jak w Serocku, powiatach jak wołomiński i miński oraz legionowski czy pruszkowski, chociaż tam akurat nie współrządzimy. W Ożarowie czy Sochaczewie poparcie uzyskali kandydaci nie posługujący się szyldem Wspólnoty ale współpracujący z nami przy konkretnych przedsięwzięciach. Wpływa to na określenie naszych celów, których realizacji będzie już musiało podołać nowe kierownictwo Wspólnoty.

- Jak dzisiaj, chociaż do wyborów samorządowych jeszcze trzy lata, da się główny cel zdefiniować?

- Zmierzamy do tego, żeby powiększyć reprezentację niezależnych samorządowców w Sejmiku Wojewódzkim, skoro udało się nam już drogę tam przetrzeć - w taki sposób, żeby partiom nie udawało się już zarządzać - bez naszego w tym udziału - największym województwem w kraju. Nie z naszych ambicji to wynika, tylko z przeświadczenia, że jedynie w taki sposób można spełnić oczekiwania mieszkańców, o których słyszymy na spotkaniach z nimi. Inaczej niż partie polityczne, Mazowiecka Wspólnota Samorządowa nie działa tylko od wyborów do wyborów. Na spotkania z mieszkańcami jeżdżę nie tylko w kampanii, odbywam je regularnie, wiem, o czym ludzie mówią.

- Co ma Was przybliżyć do realizacji tego celu?

- Chcemy, żeby Wspólnota jeszcze w tej kadencji była obecna i aktywna w każdym powiecie Mazowsza. Na pewno stanie się to celem działania nowego zarządu, który wybierzemy 11 października.

- Wspomniał Pan o podjęciu wyzwań przez nowych ludzi, z młodszych roczników?

- Pewną zmianą pokoleniową można to nazwać czy zwyczajnie odświeżeniem, ale nie stanie się to na pewno manewrem marketingowym na użytek mediów, jaki niekiedy przeprowadzają partie polityczne. Czasem partie w polskim wydaniu przypominają wojsko, gdzie dyscyplina się liczy. Wspólnota podchodzi inaczej do działalności publicznej. Stanowimy drużynę, jestem dumny, że nam się udało ją zbudować i że doceniają to mieszkańcy zarówno w dniu głosowania jak w trakcie licznych spotkań. Kończąc kadencję, dziękuję wszystkim współpracownikom, którzy wykazywali zrozumienie dla moich działań. Oczywiście będę służył nadal radą i pomocą. Jako radny Sejmiku Mazowieckiego mam przed sobą jeszcze ponad trzy i pół roku kadencji. Wiem, ile spraw pozostaje do załatwienia. Wywodzę się z pokolenia Solidarności. Zanim jeszcze powstała, pracowałem przy budowie dróg jako inżynier, zwykle od świtu do nocy. Zdarzało się, że inni woleli iść na wódkę. Czasy jak wiadomo były wtedy trudne, a kto zamiast pracować wolał pójść na wódkę, nie tylko się godził, że staną się jeszcze trudniejsze, ale dodatkowo  jeszcze się do tego przyczyniał. Okazało się jednak, że ludzi dobrej woli jest więcej, jak śpiewał Czesław Niemen, tak pojmuję sens działania Solidarności i jej zwycięskiego doświadczenia historycznego. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa zawsze się do tej tradycji odwołuje. 

- Otrzymał Pan niedawno Polonia Restituta, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, za zasługi dla upamiętniania historii, ale jak rozumiem nie tylko na budowaniu pomników wierność tej tradycji polega?

- Dbałość o miejsca związane z historią, pamięć o jej bohaterach to nasz obowiązek. Śmiało zarazem jednak można zauważyć, że to nie wyczerpuje całej solidarnościowej tradycji, która wciąż stanowi żywą inspirację dla działań jak najbardziej współczesnych. Tak się działo, gdy wybuchła wojna w Ukrainie. Stanęliśmy u progu wyzwania, wobec którego nasza lojalność wzajemna i poczucie solidarności się sprawdziły. Mariusz Ambroziak w warszawskim biurze i Paweł Kłobukowski na Ziemi Płockiej poświęcali swój czas i pieniądze, aby pomóc wojennym uchodźcom zgodnie z zasadą staropolskiej gościnności. Na Ukrainę jeździli Artur Borkowski i Grzegorz Wysocki. MWS organizowała transporty z humanitarnymi darami. Aktywnie uczestniczyli w tym nasi członkowie i sympatycy. Ciężar segregowania i pakowania tych darów, przenoszenia czy ładowania na ciężarówkę brali na siebie ludzie młodzi, którzy Solidarności jako ruchu społecznego z oczywistych względów nie mogą pamiętać. A później, kiedy przyszło pomagać ofiarom powodzi na Dolnym Śląsku, młodzi działacze MWS, jak w powiecie wyszkowskim,  sami się zorganizowali, jeździli tam ze wszystkim, czego poszkodowani potrzebują.

- Najnowsze zaangażowanie Wspólnoty wiąże się z obroną cywilną, jak rozumiem po nocy dronów z 9 na 10 września nie trzeba już tłumaczyć, jak ważna to kwestia?

- Czasem inni przychodzą na gotowe, a Mazowiecka Wspólnota Samorządowa proponuje w pełni przygotowane rozwiązania, opracowane przez Jerzego Karwelisa. Dotyczą ustawy o obronie cywilnej niedawno wreszcie uchwalonej. Przedstawianych przez nas inicjatyw i projektów nie traktujemy jednak jak dogmaty, tylko nasz wkład do dyskusji, jaką pragniemy inspirować. To my wyszliśmy z pomysłem, żeby w szerokim gronie, z udziałem samorządowców i ekspertów, administracji rządowej i strażaków, publicznie omawiać wdrażanie ustawy o ochronie ludności, o obronie cywilnej.

- Chcecie, żeby debata na ten temat stała się znakiem firmowym Wspólnoty?

- To nasz sztandar i sprawdzian. W ten sposób rzecz traktujemy. Od wyzwań nikt nie powinien się uchylać, zwłaszcza władza samorządowa, z naturalnych względów najbliższa mieszkańcom, bo najlepiej zna ich oczekiwania i potrzeby. Wspólnota wyszła przed orkiestrę. Teraz mówimy: my wiemy, jak to robić. Impuls, by dyskutować konkretne rozwiązania dotyczące ochrony ludności wyszedł od nas. 300 osób już zgłosiło do udziału w planowanej na listopad a przez nas organizowanej konferencji w sprawie obrony cywilnej. Chcemy, by władza centralna , w tym wypadku gen. Wiesław Leśniakiewicz, przyzwyczaiła się, że samorząd staje się w tej kwestii najważniejszym partnerem. Nie dlatego, że stanowi elitę lokalną, tylko z tego powodu, że zna się na rzeczy. Mamy patronat marszałka Adama Struzika oraz szefa MSWiA, zapraszamy do dyskusji wójtów i burmistrzów. Zależy nam na wypracowaniu konkretnych rozwiązań w zapewne najistotniejszej dziś dla przyszłości Polaków kwestii.

Aktualizacja: 10/10/2025 10:34
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do