.png)
Z Michałem Rado, Wicemarszałkiem Województwa Dolnośląskiego, rozmawia Maciej Cesarz.
Maciej Cesarz: Na początek, w imieniu czytelników i redakcji gazety Samorządność składamy serdeczne gratulacje z okazji powołania na stanowisko Wicemarszałka Woj. Dolnośląskiego. Obejmuje Pan funkcję w nowej konfiguracji sejmiku ale często podkreśla potrzebę kontynuacji spuścizny Marszałka Przybylskiego. Które elementy tej spuścizny uważa Pan za najważniejsze i które chciałby Pan dalej wdrażać?
Michał Rado: Bardzo dziękuję za gratulacje. Dla mnie funkcja wicemarszałka województwa to przede wszystkim ogromna odpowiedzialność oraz praca na rzecz Dolnego Śląska i jego mieszkańców. Marszałek Cezary Przybylski przez 10 lat dokonał naprawdę wiele. Dzięki jego inicjatywom, a także działaniom kolejnych zarządów województwa i radnych sejmiku, dziś Dolny Śląsk jest wśród najszybciej rozwijających się europejskich regionów. To po prostu dobre miejsce do życia.
Dlatego naturalnym jest, że chcemy z marszałkiem Pawłem Gancarzem oraz całym zarządem województwa kontynuować dobre praktyki oraz ogromne inwestycje, których nie sposób przecież zamknąć w ciągu jednej kadencji. W mojej ocenie niezwykle ważnymi dla Dolnoślązaków inwestycjami są budowa Nowego Szpitala Onkologicznego oraz kontynuacja naszego ogromnego projektu rewitalizacji i przywracania nieczynnych przez lata linii kolejowych. Szczególnie istotna jest dla mnie również dobra współpraca z lokalnymi samorządowcami, bo kto, jak nie oni najlepiej wiedzą, jakie potrzeby mają ich społeczności.
- Czy będzie Pan rozwijał ambitny, wieloletni i niespotykany w skali kraju projekt rewitalizacji dolnośląskich linii kolejowych? Jakie działania zostaną podjęte w tym zakresie?
- Oczywiście, to jeden z naszych sztandarowych projektów. Dzięki niemu w ostatnich latach dostęp do kolei odzyskało prawie 200 tysięcy Dolnoślązaków. Jak pokazują statystyki sprzedanych biletów, mieszkańcy naszego regionu chętnie jeżdżą pociągami po zrewitalizowanych liniach. Dlatego nie zwalniamy tempa. Lada moment rozpocznie się pierwszy etap rewitalizacji linii z Bielawy do Srebrnej Góry, a na najbliższy czas zaplanowane są także inwestycje na trasie do Stronia Śląskiego oraz odcinku Kobierzyce – Łagiewniki.
Wiele osób odlicza już na pewno dni do startu pierwszego od lat pociągu do Karpacza, co nastąpi już niebawem. Sam nie mogę się doczekać otwarcia tej linii i chętnie pojadę nią w Karkonosze. Kolejną inwestycją w okolicy Jeleniej Góry będzie rewitalizacja linii kolejowej na odcinku Mysłakowice – Kowary, a być może także dalej, w kierunku Kamiennej Góry. Na remont ostatniego odcinka chcemy pozyskać środki z KPO. To działania zaplanowane tylko na najbliższy czas, za cel stawiamy sobie przywrócenie na Dolnym Śląsku kolei wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
- Prywatnie jest pan mieszkańcem powiatu oławskiego. Tamtejsi kierowcy od dawna sygnalizowali, że konieczna jest przebudowa przejazdu kolejowego na ulicy Wielkiej w Oławie, ponieważ każdego dnia stoją tam w ogromnych korkach. Teraz pojawiła się taka możliwość.
- Niedawno ruszył nabór do projektu PKP Polskich Linii Kolejowych S.A., w ramach którego takie właśnie problematyczne przejazdy będą mogły zostać przebudowane na skrzyżowania wielopoziomowe. To świetna okazja, aby pozyskać pieniądze na zbudowanie w miejscu przejazdu na ulicy Wielkiej w Oławie tunelu lub wiaduktu. Dolnośląska Służba Dróg i Kolei opracowuje obecnie koncepcję i na jej podstawie złożymy wniosek o dofinansowanie. To droga wojewódzka, więc my nią zarządzamy. W działaniu wspiera mnie wicemarszałek Wojciech Bochnak. Jeśli otrzymamy dofinansowanie od PKP, wtedy przejdziemy do kolejnych etapów inwestycji. Na pewno nie będzie ona prosta do przeprowadzenia, ale liczę na to, że już w najbliższych latach ją zrealizujemy i tym samym rozładujemy przynajmniej część oławskich korków.
- Wśród najważniejszych projektów wymieniał Pan często budowę Nowego Szpitala Onkologicznego. Dlaczego jest on uważany za kluczową inwestycję dla całego regionu?
- Polacy coraz częściej zapadają na nowotwory, więc musimy cały czas inwestować w rozwój onkologii. Od lat zachęcamy Dolnoślązaków do badania się, korzystania z programów profilaktycznych. Zdaję sobie sprawę z tego, że nikt nie chce usłyszeć złej diagnozy, ale jednak dużo łatwiej wyleczyć chorobę w jej początkowej fazie. Także, drodzy państwo, badajmy się!
Dlatego właśnie w regionie realizujemy największą w historii naszego samorządu inwestycję medyczną, czyli Nowy Szpital Onkologiczny. To gigantyczne przedsięwzięcie - dla porównania szpital będzie miał powierzchnię 14 boisk piłkarskich i objętość 3 Hal Stulecia. Profesjonalną pomoc otrzymają tam rocznie dziesiątki tysięcy osób. Szpital został zaprojektowany tak, aby zapewnić mieszkańcom regionu najwyższy poziom leczenia onkologicznego, hematologicznego i pulmonologicznego. Każdego roku finansujemy także zakup nowoczesnego sprzętu medycznego dla naszych placówek. W tym roku były to między innymi angiografy do badania żył, a także sprzęt do rezonansu magnetycznego i RTG.
- Jest Pan zwolennikiem inicjatywy „Going Global – Dolnośląska Dyplomacja Gospodarcza”. Obecnie realizowana jest kolejna edycja tego projektu. Jak ocenia Pan skuteczność i perspektywy rozwoju dyplomacji lokalnej i gospodarczej na Dolnym Śląsku?
- „Going Global - Dolnośląska Dyplomacja Gospodarcza”, czyli pierwsza edycja naszego projektu, to były setki spotkań, wiele nowych kontaktów biznesowych dla naszych przedsiębiorców, a także ich obecność na najważniejszych światowych wydarzeniach. Przez 3 lata na 13 zagranicznych misji gospodarczych wyjechało z nami 145 przedsiębiorców, którzy zawarli kontrakty na ponad 5,3 mln zł. Widzimy to, że dolnośląskie firmy mają ogromny potencjał, chcą się rozwijać i zdobywać światowe rynki. Dlatego w tym roku ruszyła kolejna edycja projektu, który zaplanowaliśmy na najbliższe 2 lata. W jej ramach przedsiębiorcy byli już w Toronto i Tokio, a przed nami w tym roku jeszcze Dubaj i San Francisco. Co ważne, przed każdą misją gospodarczą odbywają się dedykowane rekrutacje, aby dobrać odpowiedni profil firm do charakteru danego wydarzenia. Naszym celem jest promowanie przedsiębiorstw wpisujących się w tzw. inteligentne specjalizacje Dolnego Śląska, czyli branże w których możemy szukać przewag na światowych rynkach. Należą do nich m.in.: branża IT oraz ICT, auto-moto i aerospace czy żywność wysokiej jakości.
- Dolny Śląsk ma ogromny potencjał turystyczny – czy są jakieś nowe pomysły na promocję regionu pod tym kątem?
- Dolny Śląsk to region wyjątkowy pod wieloma względami. Mamy tutaj najwięcej zabytków w Polsce, niesamowite zamki i pałace, malownicze uzdrowiska, góry, szlaki rowerowe i piesze, piękne parki narodowe oraz rezerwaty, stawy, doliny rzek czy klimatyczne miasta. W tym roku wróciliśmy z kampanią i doskonale wszystkim znanym hasłem #TajemniczyDolnyŚląsk. Powstał nowy spot promujący region. Prowadzimy także akcję „Dolny Śląsk po królewsku”, a w jej ramach zachęcamy do odkrywania najpiękniejszych zabytków w regionie. Niedługo wydana zostanie specjalna publikacja przybliżająca ponad 50 najbardziej charakterystycznych dla naszego regionu zamków i pałaców. Cały czas prowadzimy także akcje „Znajdź Swoją Trasę” dla wielbicieli dwóch kółek, a także „Zgłębiaj Tajemnice” – dla fanów podziemi, jaskiń czy sztolni. Przez cały rok zachęcamy wszystkich turystów do podążania Dolnośląskim Szlakiem Zabytków Techniki, a tych trochę starszych także Dolnośląskim Szlakiem Piwa i Wina.
- Jako pracownik Uniwersytetu muszę zapytać o Pana wizję współpracy ze środowiskiem naukowym i studenckim: na terenie naszego województwa funkcjonuje wiele ośrodków akademickich: w samym Wrocławiu jest ponad 100 tys. studentów oraz liczna i dobrze wykwalifikowana kadra naukowa. Jak powinna układać się współpraca Urzędu Marszałkowskiego z uczelniami oraz instytucjami badawczymi?
- Nie od dziś wiadomo, że współpraca środowisk biznesu, nauki i samorządów to klucz do sukcesu i rozwoju. To z niej zrodziły się sukcesy firm, o których wspominałem wcześniej mówiąc o projekcie Going Global. Jako doskonały przykład może posłużyć szeroko pojęta branża produkcji bezzałogowych statków powietrznych, czyli popularnych dronów. Dzięki bliskiej współpracy samorządu województwa, Politechniki Wrocławskiej i grupy niezwykle uzdolnionych młodych ludzi dolnośląskie drony służą dziś leśnikom, strażakom oraz służbom mundurowym w wielu krajach świata.
Jest tylko kwestią czasu, żeby kolejne start-upy wywodzące się z dolnośląskich uczelni wypłynęły na szerokie wody i zdobyły klientów na zagranicznych rynkach. Jestem otwarty na dialog i sugestie, a moim głównych celem jest utrzymanie dynamicznego rozwoju Dolnego Śląska. Zapraszam do współpracy.
- Wielokrotnie deklarował Pan zaangażowanie przede wszystkim na rzecz małych społeczności. Łączy Pan także pracę w Zarządzie Województwa z funkcją sołtysa w podwrocławskiej Bystrzycy, którym pozostaje Pan niezmiennie od 2019 roku. Jak planuje Pan wspierać małe społeczności w toku swojej kadencji? Czy funkcja sołtysa pomaga w zarządzaniu województwem?
- Bycie sołtysem nauczyło mnie wiele. Wiem, że najważniejszy jest kontakt z mieszkańcami i słuchanie ich potrzeb. Na żadnym poziomie samorządu nie można zamknąć się w gabinecie i stamtąd podejmować decyzji. Dlatego jeżdżę, spotykam się z ludźmi i uczestniczę w różnych wydarzeniach. To właśnie w terenie można naprawdę poznać okolicznych mieszkańców. Teraz mam trochę większy obszar pod sobą (śmiech), ale zdania nie zmieniam. Będziemy się także starać wygospodarować w przyszłym budżecie województwa środki na rozwój małych społeczności czy fundusz sołecki. Jestem przekonany, że takie pieniądze byłyby wykorzystane dobrze, a dzięki nim można będzie także pobudzić kreatywność i zaangażowanie mieszkańców.
- Jest Pan młodym człowiekiem ale już doświadczonym politykiem i samorządowcem. Już w wieku 25 lat został Pan Radnym Powiatu Oławskiego, pełnił także funkcję Dyrektora Biura Marszałka, a następnie Zastępcy Dyrektora Departamentu Marszałka. W tym czasie został Pan laureatem nagród takich jak Osobowość roku Dolnego Śląska w kategorii polityka, samorządność i społeczność lokalna (2020, 2022) a także Sołtys Roku województwa dolnośląskiego oraz Sołtys Roku Polski (2020). To przykład wręcz modelowej kariery samorządowca. Jak przyciągnąć młodych ludzi do samorządu? Jak przekonać ich, że praca na rzecz społeczności lokalnej może być źródłem satysfakcji i receptą na udaną karierę zawodową?
- Według mnie kluczem do tego, aby być dobrym samorządowcem i czerpać z pełnienia tej funkcji satysfakcję jest zaangażowanie, odwaga i chęć podejmowania inicjatywy. A przede wszystkim trzeba lubić ludzi. Bo przecież samemu niczego się nie osiągnie. Bardzo ważne jest także to, aby mieć wokół siebie grupę przyjaciół, rodziny lub życzliwych sąsiadów, którzy będą cię wspierać w działaniu i pomagać przy chociażby organizacji festynu czy akcji społecznych. Nie wolno się także zrażać ewentualnymi niepowodzeniami. Każdy z nas uczy się na błędach, najczęściej niestety swoich. Jeśli się jednak chce działać, ma determinację i pomysły to naprawdę dobry początek do tego, aby być dobrym samorządowcem i czerpać z tej pracy satysfakcję.
- Zapytałem o młodych, zatem zapytam też o przyszłość byłych samorządowców. Wraz z prezydentem Lubina Robertem Raczyńskim i jego pełnomocnikiem Ignacym Piętą wielokrotnie rozmawialiśmy o koncepcjach zagospodarowania potencjału byłych działaczy samorządowych. W ramach Stowarzyszenia Rzeczpospolita Samorządna opracowaliśmy także wraz z wrocławskimi naukowcami raport z wytycznymi jak – wzorem innych krajów - wykorzystać wiedzę i doświadczenie np. byłych wójtów, burmistrzów. Jak możemy wykorzystać ten kapitał ludzki na rzecz Dolnoślązaków?
- Dwukadencyjność w samorządzie to faktycznie temat do szerszej dyskusji – zwłaszcza na szczeblu rządowym. My możemy inicjować potrzebę zmian, tłumaczyć nasz punkt widzenia i pokazywać przykłady. Ale faktem jest, że za pięć lat wielu doświadczonych wójtów, burmistrzów czy prezydentów nie będzie już mogło ubiegać się o swoją obecną funkcję, chociaż mają ogromne poparcie społeczne. Może być to problem zarówno dla gmin, jak i samych tych osób, które będą miały ograniczone możliwości pracy w lokalnych samorządach
- W październiku planowany jest zjazd liderów samorządu w Warszawie. Jakie tematy Pana zdaniem powinny znaleźć się w centrum debaty? Które dla Pana jako Wicemarszałka będą kluczowe?
- Według mnie powinno się na tym wydarzeniu poruszyć tematy finansowania lokalnych samorządów, rozwoju regionalnego, zachęcania młodych ludzi do angażowania się w samorządzie, a także właśnie dwukadencyjności. Myślę, że warto byłoby porozmawiać także o nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
- Jest Pan znanym pasjonatem sportu, zwłaszcza piłki nożnej. Wspiera Pan klub piłkarski „Burza Bystrzyca”, który obchodził niedawno 75-lecie swojego istnienia. Jak ważny jest dla Pana rozwój sportu na poziomie gminnym?
- Sport należy wspierać na każdym poziomie, nie tylko gminnym. Zachęcanie dzieci i młodzieży trzeba zacząć już od pierwszych klas szkoły podstawowej i lekcji WF-u. Ich program musi być ciekawy i ogólnorozwojowy, a same zajęcia być miejscem do odkrywania w sobie talentów sportowych i chęci tak naprawdę do „ruszania się”.
Sport to radość, pokażmy to dzieciom i młodzieży. Ważne jest także, jak młodzi sportowcy prowadzeni są później w klubach. W wielu z nich brakuje trenerów i sprzętu, co też przekłada się na jakość zajęć proponowanych podopiecznym. Może to zbyt duże uproszczenie, ale w tym roku z igrzysk olimpijskich w Paryżu przywieźliśmy tylko 10 medali – nie stało się to bez przyczyny. Oczywiście gratuluję wszystkim sportowcom, którzy po nie sięgnęli, ale wiele osób czuje jednak lekki niedosyt. Według mnie teraz jest dobry czas na to, aby zaplanować i wdrożyć zmiany w systemie sportowym tak, aby za parę lat zebrać plony tych działań.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie