.png)
Konrad Rytel, radny Sejmiku Wojewódzkiego Mazowsza, prezes Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, w rozmowie Łukasza Perzyny.
- Odwlekanie wyboru marszałka na Mazowszu okazało się zaskoczeniem, ale w głosowaniu niespodzianki już nie odnotowaliśmy, wygrał je Adam Struzik?
- Nic się więc nie zmieniło, co do kandydatury na marszałka nie było wątpliwości. Nie wiem nawet, czy rozważano kogoś innego. Tym bardziej zaskoczyło wszystkich długotrwałe zwlekanie z tą decyzją. Adam Struzik od ćwierćwiecza pozostaje radnym sejmiku mazowieckiego, zaś marszałkiem od ponad dwudziestu lat, w obu wypadkach okazuje się rekordzistą jeśli chodzi o czas pełnienia funkcji. Dla porównania: Adam Jarubas, również w barwach Polskiego Stronnictwa Ludowego, przez dwanaście lat (2006-18) sprawował urząd marszałka województwa świętokrzyskiego - czyli przez czas dwa razy krótszy - a też, całkiem słusznie zresztą, uchodzi za samorządowego weterana. Struzik silnie zaznaczył swoją obecność w samorządzie i polityce. To znaczące i zgodzi się z tym stwierdzeniem każdy, niezależnie, czy sam lubi czy nie marszałka Adama Struzika. Zresztą kiedy wybór zarządu województwa został już dokonany, okazało się, że wielkich zmian nie ma. Zamiast Elżbiety Lanc weszła w skład zarządu młoda działaczka PO Anna Brzezińska. To jedyna zmiana, pozostająca praktycznie wewnętrzną sprawą Platformy Obywatelskiej, a poza nią - zarząd taki sam. Adam Struzik i wicemarszałek z PO Wiesław Raboszuk, którego atutem również pozostaje duże doświadczenie samorządowe, mają w nim najwięcej do powiedzenia.
- Dlaczego więc wybór władz sejmiku potrwał tak długo?
- Najpierw jakby na coś czekali, potem doszli do porozumienia, tak widzę to z perspektywy radnego niezależnego od partii politycznych. Przyczyna, dlaczego tak długo to trwało i udało się dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego, wiąże się z nadziejami, łączonymi z wynikami tego ogólnopolskiego głosowania.
- A kiedy nadzieje się nie spełniły, wyboru władz Mazowsza dokonano już szybko i bez kłopotu?
- Dokładnie tak się zdarzyło. Wcześniej zakładano, że we wszystkich sejmikach wojewódzkich, w których nie zachowało władzy Prawo i Sprawiedliwość, odpowiedzialność za rządzenie bierze ta sama koalicja, co w kraju i wszyscy jej członkowie zostaną jakoś dowartościowani.
- Stąd problem na Mazowszu?
- Jak wiemy, mandat w sejmiku mazowieckim wywalczyła z Nowej Lewicy w wyborach 7 kwietnia tylko jedna radna, Paulina Piechna-Więckiewicz. Skoro jednak uznawano do kolejnych wyborów europejskich, że zarząd województwa musi reprezentować koalicję 15 października, to ktoś musiałby lewicy miejsca ustąpić. Nowe rozdanie musiałoby się odbyć kosztem PO lub PSL. Niełatwo by im przyszło posunąć się na tej ławce. W dodatku ponieważ radna Piechna-Więckiewicz pozostaje wiceministrem edukacji w rządzie Donalda Tuska, do zarządu ze wskazania lewicy musiałby wejść ktoś... w teczce przyniesiony. Dopiero wynik w eurowyborach, aż nadto skromny, bo uzyskali niewiele ponad 6 proc skłonił Nową Lewicę do ustępstw. Nie da się też wykluczyć, że PO-Koalicja Obywatelska liczyła po cichu na to, że przedłużające się zawirowania i targi sprawią, że postawią na swoim w ten sposób, że marszałek będzie jednak od nich. W efekcie jednak radna Piechna-Więckiewicz została drugą wiceprzewodniczącą sejmiku. Pierwszym jego przewodniczącym wybrano Ludwika Rakowskiego, a drugim Marcina Podsędka z PO. Chociaż w międzyczasie trwały również zabiegi o wyznaczenie na drugą wiceprzewodniczącą byłej posłanki Prawa i Sprawiedliwości Teresy Wargockiej. Jednak to nie nastąpiło. Zresztą trzy wspomniane funkcje mają dużo mniejsze znaczenie. O pewnych nadziejach PO-KO już wspomniałem, w zasadzie jednak w przewlekaniu wyboru zarządu nie chodziło o marszałka. Bardziej o to, że lewica domagała się udziału w zarządzie województwa.
- Czy stanęło na rozstrzygnięciu dla niezależnych samorządowców satysfakcjonującym?
- Generalnie jestem zadowolony, ponieważ w poprzedniej kadencji dobrze mi się współpracowało z zarządem w niemal tym samym co teraz składzie. Zawsze rzeczowo odnoszę się do rozstrzygnięć personalnych. Głosowałem za takim składem zarządu, jaki wybrano. Liczę na dobrą współpracę.
- Jak widzi Pan jej najważniejsze cele?
- Dotyczą wsparcia dla samorządów lokalnych, planowanych przez nie dla dobra mieszkańców inwestycji. Pierwsze ustalenia okazują się obiecujące, bo Adam Struzik na moją prośbę od ręki spotkał się z zarządem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Marszałek nie tylko zgodził się, ale nie żałował czasu. Rozmawialiśmy przez dwie godziny. Z ramienia Wspólnoty wypowiadali się m.in. wiceprezydent Pruszkowa Michał Landowski i wybrany już w pierwszej turze burmistrz Serocka Artur Borkowski, każdy z nich o sprawach swojego samorządu. Nas przecież interesują konkretne kwestie, ułatwiające życie mieszkańcom.
- Jaki okazał się efekt tej Waszej dwugodzinnej rozmowy ze Struzikiem?
- Marszałek zadeklarował, że w każdej chwili mogę do niego przyjść. Interesuje go nasza lokalna aktywność na terenie Mazowsza. Czemu trudno się dziwić, bo w niedawnych wyborach potwierdziliśmy społeczne poparcie dla samorządowców niezależnych od partii politycznych. Podziękował nawet za to, że przed laty zblokowaliśmy się z nimi z PSL i z Platformą, kiedy PiS podobną możliwość przeforsowało. Dobrze to o marszałku świadczy, że podobne rzeczy pamięta, bo dowodzi szerszego niż tylko doraźny oglądu sytuacji w samorządzie wojewódzkim. Teraz mamy przygotować wykaz inwestycji w gminach i powiatach, wartych wsparcia przez samorząd wojewódzki. Umawiamy się co do poważnej współpracy mediów samorządowych ze spółkami wojewódzkimi takimi jak Koleje Mazowieckie, WKD, lotnisko czy Agencja Rozwoju Mazowsza, korzystnej dla obu stron.
- Chociaż został Pan wybrany już na drugą kadencję jako radny niezależny - w 2018 r. był to pierwszy taki sukces na Mazowszu, a w tym roku Pan go powtórzył - to jednak złotej akcji, jak się to określa, w ręku Pan nie ma. To znaczy Pana głos, choć ważny, nie decyduje przynajmniej na razie o sformowaniu bądź utrzymaniu większości?
- Mojej pozycji w sejmiku nigdy nie ujmowałem w kategorii targów ani przeciągania liny. Nie na tym niezależność polega. Nigdy nikogo nie szantażowałem ani nie zamierzam tego robić. Głosuję zgodnie z doświadczeniem i sumieniem. W samorządzie naprawdę nie chodzi o to, żeby kogokolwiek postraszyć. Chodnik trzeba zrobić, to go wytyczamy lub naprawiamy, ponieważ mieszkańcy go potrzebują, a nie dlatego, że się kogoś boimy. Optymistycznie patrzę na możliwości porozumienia z obecnymi władzami Mazowsza w ważnych dla mieszkańców sprawach.
- Wyliczmy je więc, wskażmy te najważniejsze?
- Projekty obejścia Ostrołęki i Mławy, obwodnice tych miast jako część dróg wojewódzkich, to szczególnie istotna inwestycja do zrealizowania wspólnymi siłami. Podobnie jak budowa drogi z Warszawy do Wołomina, praktycznie od nowa. Nowy ślad w znacznej mierze omija Wołomin, praktycznie też tworzy obwodnicę, bo zaledwie część drogi biegnie przez miasto. Już budują wylot w kierunku wschodnim z Wołomina. Odbywają się na ten temat spotkania w biurze projektów, w mazowieckim zarządzie dróg, uczestniczą w nich starosta i burmistrz. Ale infrastruktura to nie tylko drogi. Cały czas rozmawiamy o kolei na północnym Mazowszu. Za pieniądze urzędu marszałkowskiego wykonane zostało studium. Linia prowadzić będzie od Zegrza przez Serock do Przasnysza, ma kosztować 3 miliardy złotych Burmistrz Serocka Artur Borkowski stał się liderem porozumienia z udziałem osiemnastu samorządów. To historyczne wydarzenie, skoro powstanie pierwsza zupełnie nowa linia kolejowa od czasu późnej fazy rządów Edwarda Gierka. Później raczej już tylko rozbudowywano i modernizowano. A tej linii, o której rozmawiamy teraz, nigdy nie było.
- Greenfield, mówią na taką inwestycję Anglosasi, bo na zielonym polu powstaje?
- Ta kolej jest potrzebna mieszkańcom północnego Mazowsza, przyda się, żeby ich dowieźć do pracy i szkoły. Chwała samorządowi wojewódzkiemu, że ma tego świadomość. Na tę kadencję to największe wyzwanie dla nas. Chociaż decyzje, dotyczące m.in. pozyskania ziemi pod linię kolejową, uzgadniano także w poprzedniej kadencji z wiceministrem z PiS. Nic w tym dziwnego, samorząd wymaga ustalania dobrych celów ponad podziałami. Mazowsze z prawie sześcioma milionami naszych mieszkańców to region wielkości Litwy, Łotwy i Estonii, wszystkich tych trzech państw bałtyckich razem wziętych. Stąd pochodzi 25 procent budżetu państwa, więc i państwo musi o nas pamiętać. Kolejny pomysł zakłada wykonanie linii kolejowej, która połączy Warszawę z Modlinem, z lotniskiem, szybką koleją SKM, na czym skorzystają po drodze m.in. mieszkańcy gminy Czosnów. Teraz torów tam nie ma, najbliższe znajdują się po drugiej stronie Wisły a do Modlina tamtędy można dojechać ale taksówką... Wkrótce jednak to się zmieni, ludzie będą mieli wybór. Budujemy i będziemy budować. Znaczenie Mazowsza dla Polski stwarza wymóg mądrego kierowania. Dlatego przyłączam się bez uprzedzeń, z dobrą wolą, do działań na rzecz następnych pokoleń. Popieramy wszystkie mądre rozwiązania.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie