Reklama

Kościół. Niepokoje i nadzieje

11/12/2024 14:13

Należy przypomnieć, że naród jest tworzony przez wspólny język, wspólną kulturę, wspólną historię i wspólną wiarę (kościół) i osłabianie jednego chociażby filaru z tej konstrukcji jest dla każdego narodu działaniem niebezpiecznym. Zbliżają się najpiękniejsze dla nas święta Bożego Narodzenia, więc jest to okazja do refleksji nad aktualną sytuacją naszego kościoła.

Moje niepokoje o polski kościół powiększyły się wraz z umocnieniem się podziału polskiej sceny politycznej na dwa główne obozy, bo podział ten zaczął być zauważalny także w naszym kościele. W tym momencie muszę przypomnieć wszystkim wierzącym, że kościół to nie tylko księża i biskupi. Kościół – to głównie my – wierni. Księża i biskupi mają jedynie pomagać nam w nawiązywaniu kontaktu z Bogiem, bo kontakt ten często gubimy. Badania poziomu wiary w Polsce, dokonane w 2024 przez CBOS (Centrum Badania Opinii Społecznej) budzą poważne obawy. Analizując wyniki tych badań, a także wydarzenia polityczne, da się zauważyć coraz większe oddziaływanie polityki na sytuację naszego kościoła.

Dokonane w 2019 roku badania wykazały, że w Polsce jest około 90% ludzi wierzących. Taka liczba wiernych była wykazywana w badaniach od 1990 roku. Niestety badania z 2024 roku odkrywają, że nastąpił wyraźny spadek, bo jest nas tylko 78%.

„Raczej” lub „całkowicie” niewierzących jest obecnie 14%, a w 2019 było takich tylko 8%. Tylko jedna liczba jest cały czas na stałym poziomie 10%. To liczba ludzi głęboko wierzących.

W 2009 roku do kościoła w każdą niedzielę przychodziło 50 – 52% Polaków. Niestety po pandemii COVID nastąpił gwałtowny spadek do 36 – 37 %. Prawie 5% badanych w 2024 roku twierdzi, że chodzi do kościoła kilka razy w tygodniu. W latach 2011 – 2018, grupa osób, które nie chodziły do kościoła w ogóle, stanowiła 12 – 13% badanych. Dziś ten odsetek stanowi 23%.

Wśród wierzących, największą grupę stanowią katolicy, bo aż 89%. Na drugim miejscu są prawosławni z udziałem 1% wśród wierzących. Brak związku z żadnym wyznaniem zadeklarowało 7,3% badanych.

Z analizy badań wynika, że odejście od praktyk religijnych deklarują najczęściej osoby w wieku 18 – 24 lat i głównie z wielkich miast.

Zwracam uwagę na fakt, że w przedziale czasowym 2018 – 2024 rok, grupa osób które w ogóle nie chodzą do kościoła powiększyła się aż o 10% i że to zjawisko jest widoczne głównie w wielkich miastach. No właśnie. Te wielkie polskie miasta są zarządzane przez koalicje lewicowo – liberalne. To osoby w wieku 18 – 24 lata są w swojej większości elektoratem lewicowo – liberalnych partii. Ich ataki na kościół, na naszą wiarę – wspierane przez będące w ich rękach lub będące pod ich wpływem – media, dają takie efekty. Czy tendencje te możemy zatrzymać? Tak – ale tu jest wiele zadań dla różnych warstw katolickiej społeczności i to na różnych poziomach.

Weźmy poziom najwyższy naszego kościoła, gdzie po stronie jego władz są biskupi, a po stronie świeckiej są katolicy usadowieni we władzach państwowych, w tym - w parlamencie. Na tym poziomie zdarzyło się w październiku 2024r coś, co nigdy wcześniej nie miało miejsca, a mianowicie doszło do publicznej polemiki pomiędzy metropolitą krakowskim abp. Markiem Jędraszewskim, a metropolitą warszawskim kard. Nyczem, a wszystko przez ustawę projektu posłanki Katarzyny Kotuli (lewica) o związkach par jednopłciowych. Ten pierwszy odciął się publicznie od wypowiedzi metropolity warszawskiego przypominając, że oficjalne stanowisko kościoła katolickiego dotyczące legalizacji związku par jednopłciowych zostało zawarte w dokumencie Kongregacji Nauki i Wiary z 2 czerwca 2003 roku (za czasów Jana Pawła II) i na tej podstawie każdy parlamentarzysta katolicki ma moralny obowiązek wyrazić jasno i publicznie swój sprzeciw i głosować przeciw projektowi lewicowej ustawy.

Jak wyjaśnił rzecznik prasowy kard. Nycza, doszło tu do nieporozumienia, bo wypowiedź Nycza, że „Kościół nie będzie wtrącał się w prace legislacyjne” absolutnie nie oznacza poparcia dla ustawy lewicowej posłanki Kotuli lecz tylko zrozumienie dla próby PSL-u rozwiązania tego problemu przez notarialne umowy i rozszerzenia go na inne związki. Takie rozumowanie wypowiedzi kard. Nycza wydaje się być uzasadnione zważywszy na jego dalszą część, przypominającą opinii publicznej, że w Polsce jest coraz więcej obywateli, w tym katolików, decydujących się żyć ze sobą w związku nieformalnym kobiety i mężczyzny. Właśnie w takich związkach wychowywane są także dzieci, więc ze względu chociażby na te dzieci, rozwiązania prawne dla takich związków, powinny stworzyć jak najkorzystniejsze dla nich warunki. Jest potrzeba, by działania legislacyjne objęły i tę grupę związków.

Popieram stanowisko kard. Nycza, bo ono nie wyklucza tych ludzi z kręgów społeczności katolickiej, zabezpiecza podstawowe interesy tych par, a szczególnie ich dzieci, a to jest naszym obywatelskim obowiązkiem. Natomiast propozycja PSL - notarialnych związków par jednopłciowych (zamiast małżeństw) nie naruszy konstytucyjnej i kościelnej zasady, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, bo w przeciwnym wypadku mielibyśmy gwałt na prawie kościelnym, cywilnym i naturalnym.

Prezentowany problem nie jest w obszarze decyzyjnym podstawowej bazy naszej wiary, ale jego rozwiązanie z całą pewnością wpłynie na wielkość i jedność społeczności katolickiej.

A teraz spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, co w kwestii walki o zachowanie (powiększenie nie wchodzi w rachubę) bazy katolickiej powinni zrobić katolicy i kapłani w swoich parafiach. No właśnie.

Moim zdaniem zacznie powoli zmniejszać się zainteresowanie młodzieży przekazami ze smartfonów, tak jak w latach dziewięćdziesiątych zaczął maleć wpływ telewizji na nasze życie społeczne i osobiste. To zjawisko ja nazywam zmęczeniem powszechnością. Młodzi ludzie poszukują nowych rozwiązań, nowych zajęć, nowych emocji. Jest szansa, że nastąpi częściowy ich powrót do kościoła. Muszą być jednak spełnione dwa warunki. Duchowni nie mogą zlekceważyć tej szansy, a władze samorządowe nie mogą być wrogiem kościoła, a taką propozycję dla samorządów składają władze centralne, a szczególnie lewica i liberałowie w tej władzy umocowani. Zwalczają kościół na różne sposoby. Np. ograniczają naukę religii w szkołach do poziomu jednej godziny tygodniowo i puszczają w świat informację, że z tego tytułu samorządy gminne i powiatowe zaoszczędzą w drugim roku stosowania tego ograniczenia 1,5 mld złotych, a w następnym aż 3 mld. To taka sugestia, że bez wiary, bez kościoła będzie nam się żyło dużo lepiej. Historia Rosji Sowieckiej świadczy, że będzie akurat odwrotnie, ale co tam historia.

Moje doświadczenie i wiedza podpowiadają, że parafie i samorządowcy powinni wspólnie organizować życie społeczności lokalnej i organizować oraz wspierać działania służące dobru wspólnemu. Społeczeństwo trzeba integrować, a nie dzielić, a problemy trzeba rozwiązywać, a nie zamiatać pod dywan lub zamrażać. Obserwuję swoją parafię Stare Babice pod Warszawą i takie działania widzę, a w niektórych uczestniczę (np. w akcji pomocy dla mieszkańców spalonego bloku w Latchorzewie). Ostatnio uczestniczyłem także w babickim kościele w listopadowym koncercie Marii Pomianowskiej, znanej w świecie skrzypaczki , wokalistki i kompozytorki, której towarzyszył mistrz akordeonu Hubert Giżewski. Koncert był częścią corocznie organizowanego pod honorowym patronatem (już byłego) Metropolity Warszawskiego – kardynała Kazimierza Nycza - festiwalu „W krainie Chopina”. Patronem koncertu był wójt gminy Sławomir Sumka. Kościół był zapełniony, a widzów oczarowała mistrzowska gra Marii Pomianowskiej na dawnych polskich instrumentach smyczkowych z których skrzypce o nazwie Fidel Płocka ona sama odtworzyła na podstawie skrzypiec odnalezionych w starej wyschniętej studni w Płocku, a skrzypce nazywane Suką Biłgorajską nasza artystka (i wspaniała lutniczka) odtworzyła na podstawie zapisów niemieckiego muzykologa z XVII wieku. Koncert był bardzo udany i tak oryginalny, że tylko opis brawurowo wykonanych mazurków chopinowskich i Prząśniczki Stanisława Moniuszki wymagałby odrębnego artykułu. Muszę, jako akordeonista, powiedzieć, że Hubert Giżewski, na swoim guzikowym akordeonie, w niektórych partiach granych utworów, był partią mistrzowską – wybijał się nad skrzypcami.

Powodem do dumy duchowieństwa i parafian Starych Babic jest oddział parafialnego CARITAS, prowadzony przez miejscowych wolontariuszy, który ma doskonałe rozeznanie o wszystkich biedniejszych mieszkańcach gminy, ma z nimi stały kontakt i udziela im systematycznie pomocy.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, więc mam apel do babiczan, by nawiązali kontakt z tym CARITASEM i wsparli ich w świątecznej akcji niesienia pomocy. Tu widzę okazję przyciągnięcia do tej akcji młodzieży, bo młodzi ludzie mają wielkie serducha i spore pokłady empatii, ale musi ich zorganizować jakaś organizacja taka właśnie jak CARITAS.

Pogoń za zwiększeniem przychodów gminy jest zrozumiałym zjawiskiem, ale zwiększanie na siłę zabudowy gminy, by zwiększyć strumień przychodów od podatku dochodowego od osób prawnych i fizycznych, beż analizy skutków ubocznych – jest działaniem bardzo szkodliwym. Szkody z tego tytułu ujawniać się będą powoli, ale boleśnie. Gwałtowna rozbudowa obszarów przemysłowych, usługowych, a także mieszkalnych w gminie Stare Babice - spowodowała zanik rolnictwa. Bodajże sześć lat temu odbyła się w babickim kościele ostatnia wystawa płodów rolnych w ramach parafialnych dożynek. Miałem szczęście oglądać tę wystawę i zrobić kilka zdjęć (patrz wyżej na jedno z nich). To już historia, moim zdaniem smutna i nie do naprawienia. Smutna, bo coraz mniej jest ziemi uprawnej, a coraz więcej asfaltu i betonu. Drogi coraz częściej są zakorkowane. Hałas coraz większy, a powietrze podlejsze. Źle to wróży naszej przyszłości, którą zafundowali nam samorządowcy gminy Stare Babice i powiatu Warszawskiego – Zachodniego.

W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia życzę wszystkim decydentom w gminach, powiatach i parafiach dużo zdrowia i rozsądku, bo oba towary są niestety nadal deficytowe.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do