.png)
Konrad Rytel, radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, prezes Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, w rozmowie Łukasza Perzyny.
- Z arytmetyki, liczenia mandatów po prostu, wynikało, że Mazowszem rządzić będzie po niedawnych wyborach taka sama koalicja jak w kraju. Okazało się, że jest inaczej. Dlaczego odnotowaliśmy kolejne nieudane podejścia do wyboru marszałka?
- Jeśli ściślej rzecz wyrazić, to podejścia nawet nie było, bo nie doszło do głosowania. Jestem zaskoczony. Chyba po raz pierwszy w bogatej historii samorządu mazowieckiego mamy do czynienia z podobnym zawirowaniem. Zazwyczaj przed rozpoczęciem obrad było wiadomo, co się później zdarzy. Teraz porządek obrad na 7 maja przewidywał wybór kompletu władz Sejmiku, a wybrano przewodniczącego Sejmiku i jednego wiceprzewodniczącego, zresztą po długich bojach, przerwach i licznych opóźnieniach. Szukano sposobu na uzyskanie większości. Aż wreszcie po tych zabiegach - nowo wybrany przewodniczący Ludwik Rakowski ogłasza przerwę. Czyli, że po tygodniu spotykamy się znowu. I wtedy, gdy już ten czas minął, przewodniczący Rakowski czyta porządek obrad, ponownie zakładający wybór marszałka. Po krótkim zastanowieniu wreszcie występuje przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej w Sejmiku Krzysztof Strzałkowski i prosi o zrobienie kolejnej przerwy. Wzbudza to oburzenie na sali.
- Dlaczego aż tak?
- Jesteśmy dorośli. Napięcie wśród zebranych rośnie, gdy się patrzy na to, co się dzieje. Ze strony opozycji pada sugestia: jesteśmy gotowi współpracować z każdym składem zarządu. To już oczywiście powiedziane zostało w kpiarskim tonie. Ze swoim wieloletnim doświadczeniem z samorządu różnych szczebli muszę przyznać, że po raz pierwszy z czymś takim się spotykam. Zaczął Pan o pytania o rachunki. Rzeczywiście okazuje się, że matematyka to jedno. A personalia to drugie. Nie zajmuję się plotkami. Czekamy na rozstrzygnięcia. Piątek 24 maja został nam podany jako kolejny, trzeci termin.
- Po głosowaniu powszechnym do samorządów z 7 kwietnia Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga, także Nowa Lewica, chociaż na Mazowszu zdobyła jeden mandat tylko, ogłosiły, że wygrały wybory. Dlaczego więc.. nie potrafią tego zwycięstwa skonsumować?
- Coś musi dziać się wewnątrz tej koalicji, która rządzi krajem. PSL, bo z niego wywodzą się mazowieccy radni Trzeciej Drogi oraz Platforma nie potrafią się dogadać. Co do zasady, nie ma kwestii, kto będzie rządzić. Koalicja ta sama, którą w parlamencie nazywa się od daty 15 października, uzyskała wynik, który na Mazowszu pozwala na wzięcie odpowiedzialności za wyłonienie władz Sejmiku. Nie o skład koalicji więc chodzi, tylko o personalia. Zresztą jedyna radna Nowej Lewicy Paulina Piechna-Więckiewicz już demonstrowała zdanie odrębne, więc ta koalicja na pewno monolitem nie jest. Od wyborów 7 kwietnia do sesji Sejmiku, też siódmego ale w maju, czy wreszcie 14 maja mieli wystarczająco wiele czasu, żeby się dogadać we własnym gronie. Ta sama koalicja od wielu lat rządzi na Mazowszu. Chodzi o personalia, nie o zasady, dlatego trudno jej się teraz poukładać.
- Adam Struzik z Polskiego Stronnictwa Ludowego pozostaje marszałkiem Mazowsza nieprzerwanie od 2001 r. Kiedy go powoływano, wokół była inna rzeczywistość: wtedy powstawał rząd Leszka Millera i deliberowano, czy Andrzej Lepper może zostać wicemarszałkiem Sejmu. Jak rozumiem koalicjanci chcą teraz Struzikowi powiedzieć, że 25 lat wystarczy, jeśli strawestować okrzyki francuskich studentów pod adresem gen. Charlesa de Gaulle'a, wtedy zresztą tylko o dziesięć lat u władzy chodziło?
- Może być coś na rzeczy. Adam Struzik to jedyny radny Sejmiku Mazowieckiego, zasiadający w nim od ponad ćwierćwiecza, odkąd po reformie administracyjnej z 1998 roku powołano nowe województwa. Nie wiem czy gdziekolwiek indziej na szczeblu samorządu wojewódzkiego znajdzie się podobną osobę. Jak rozumiem może dziać się tak, że najsilniejszy koalicjant uznał, że wynik Trzeciej Drogi, a w praktyce PSL, po Polska 2050 nic nie uzyskała na Mazowszu, okazał się słaby i czas na nowe rozdanie. Trzeba pamiętać, że dzięki Struzikowi, który na Mazowszu zdobył 74 tys głosów weszło do Sejmiku dwóch dodatkowych radnych PSL z siedmioma tysiącami głosów każdy, bo tak działa ordynacja proporcjonalna przy metodzie liczenia d'Hondta. Nie zostało zaś radnymi paru kandydatów z innych ugrupowań z lepszymi wynikami.
- Źle, że nikt nie rządzi Mazowszem, bo tak to w potocznym odbiorze wygląda? Ale dobrze, że decyzje radnych nie są prostym odwzorowaniem poleceń z central partyjnych, bo okazuje się, że samorząd rządzi się jednak własnymi prawami? Czy obecne zapętlenie prowadzi do sytuacji, w której jedyny radny niezależny, zasiadający już drugą kadencję w Sejmiku Mazowieckim, Pana mam oczywiście na myśli - mógłby się podjąć mediacji, naturalnie jeśli zostanie o nią poproszony?
- Nie sądzę, żeby taka myśl przyświecała obecnej większości, chociaż oczywiście zawsze podkreślam, że wraz z całą Mazowiecką Wspólnotą Samorządową, którą po wielkiej reformie rządu Jerzego Buzka założyliśmy, opowiadam się za porozumieniem wokół konkretnych spraw i bez wykluczania kogokolwiek. Sceptyczny mój nastrój wiąże się z doświadczeniami z poprzedniej kadencji. Wtedy mój pojedynczy mandat niezależnego radnego, jeśli tak rzec można, miał większą wartość arytmetyczną. Ta sama koalicja miała bowiem na Mazowszu mniejszą przewagę. Wprowadziła wówczas 26 radnych, teraz - 29. Tamta minimalna większość powinna skłaniać do rozszerzenia porozumienia. Sugerowałem im wtedy, by przełamać monopol.
- Ale woleli brać całą pulę a teraz nawet we własnym gronie się dogadać nie potrafią?
- Wtedy przewaga była niewielka, ale nie mieli kłopotu w głosowaniach, nie musieli ich też przekładać. Zachęcałem ich wtedy, żeby dać sygnał, że nie przejmują wszystkiego, co się da. Skoro przewodniczący Sejmiku wywodzi się z PO, a wiceprzewodniczących jest trzech, dlaczego jedno z tych stanowisk nie miałoby przypaść opozycji. W tym wypadku jeden z wiceszefów byłby z PiS, drugi z PSL, trzeci z Lewicy. Nie skorzystano z takiej możliwości. Nie oddano opozycji żadnej z komisji.
- Bo kto wygra wybory, wszystkie stanowiska obsadza, dzieląc się z koalicjantami, przyzwyczailiśmy się do tego?
- Działając od kilkudziesięciu lat w samorządzie pozostaję entuzjastą innej zasady. Jeśli miałem wpływ na obsadę stanowisk w samorządzie powiatowym, to zawsze opozycja też miała tam coś do powiedzenia. Jeśli bowiem się ją eliminuje, odsuwa od wszystkiego - oznacza to psucie demokracji. Miliony wyborców głosują na Mazowszu. Teraz 7 kwietnia znów mogliśmy być dumni, że spośród wszystkich województw w kraju najwyższą frekwencję odnotowano u nas w Mazowieckim. Do czegoś to zobowiązuje, powinno nam zależeć, żeby każdy wielki elektorat znalazł swoją reprezentację. Dla mnie to żenada, co się działo w Sejmiku wtedy, gdy planowano wybór władz. Przewidywałem, że potrwa to trzy godziny a wychodziliśmy po czterech, nie kończąc sesji.
----------------------------------
Wywiad przeprowadzono 17.05.2024r. Wznowienie obrad Sejmiku Mazowieckiego zaplanowano na 10.06.2024r.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie