Konrad Rytel, radny Sejmiku Mazowsza, honorowy prezes Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej w rozmowie Łukasza Perzyny
- Jakie rysują się perspektywy przed samorządem województwa, jaki cel Państwo sobie stawiacie? Jak rozumiem nadchodzący 2026 nie będzie rokiem wyborczym: ani w całym kraju, bo żadne głosowanie powszechne nie jest wtedy planowane, ani tym bardziej w samorządzie? Czy sprzyja to spokojnej pracy?
- Na pewno zawsze perspektywa wyborcza miała wpływ na planowanie budżetu, pamiętam sprzed paru lat jako kluby radnych, reprezentujące w Sejmiku partie polityczne starały się dla swoich pozyskać jak najwięcej. Oczywiście teraz dzieje się inaczej, ale nie tylko z tego powodu, że do wyborów daleko. Mamy wieloletnie programy inwestycyjne, w ich wieloletniej perspektywie Sejmik zobowiązany jest przestrzegać tego, co zawczasu sam uchwalił. Jeśli prognoza zakłada finansowa zakłada wydatki na kolejne lata, pozostaje je w budżecie uwzględnić i pamiętać, że podobnie będzie w 2027 czy 2028 roku. Wszyscy radni mają świadomość, że Mazowsze pozostaje największym województwem w Polsce, a liczbą ludności przewyższa nawet wiele ważnych państw Unii Europejskiej jak Dania czy Słowacja albo Chorwacja czy Finlandia.
- Prawo wielkich liczb działa i to zobowiązuje?
- 8 miliardów złotych rocznego budżetu Mazowsza to kwota ogromna. Prawie 50 procent pochłaniają inwestycje. To pieniądze dla Kolei Mazowieckich, lotniska w Modlinie czy naszej służby zdrowia. Z drugiej strony obecne władze Mazowsza, co dobrze odbierane jest również przez radnych z opozycji, pamiętają o projektach infrastrukturalnych i przeznaczają na nie spore kwoty. To drogi, mosty, linie kolejowe. Uczestniczę w tym z racji pracy w komisji i w samym Sejmiku, kwestie infrastrukturalne wiążą się z moim wykształceniem i doświadczeniem zawodowym. W latach 70. jako inżynier pracowałem przy budowach dróg i kolei. Wprawdzie władza nazywała je wtedy wielkimi budowami socjalizmu, ale nie były to wcale mosty dla pana starosty, jak głosi stara wyliczanka. Tylko rzeczy ludziom potrzebne. Teraz decydujemy sami, dyrektywy z centrali nas nie blokują. Na tym również polega sukces polskiej samorządności, reformy, której trud ludzie wywodzący się z Solidarności podjęli zaraz po 1989 r. na szczeblu gmin i w drugiej połowie lat 90. w województwach i wtedy przywróconych powiatach. Teraz na Mazowszu, mówię już o 2026 roku, prawie 2 miliardy złotych przeznaczymy na to wszystko, co śmiało możemy nazwać wydarzeniami inwestycyjnymi. I wiem też, że ludzie to w ten właśnie sposób, właśnie jako wydarzenie odbierają. Sejmik konsekwentnie przeznacza pieniądze na to, co mieszkańcom niezbędne.
- Wskaże Pan inwestycję, którą nazwać by można okrętem flagowym?
- Z pewnością na takie miano zasługuje projekt Kolei Północnego Mazowsza. Gdy zostanie zbudowana, połączy Zegrze z Przasnyszem.
- Dla mnie to również przełamanie pewnej symbolicznej już niemożności, skoro przez lata powtarzano, że nowych linii kolejowych w Polsce nie będzie się już budować, bo tych co są wystarczy, pozostaje tylko modernizować czy remontować już istniejące, z czym sami mieszkańcy niekoniecznie się zgadzali?
- Okazuje się, że można. Decyduje interes mieszkańców. Dla tysięcy z nich przyszłe uruchomienie tej naszej nowej północnomazowieckiej kolei oznacza wydatne skrócenie drogi, jaką codziennie odbywają do pracy czy szkoły. Poszerza to ich perspektywy życiowe, przeciwdziała temu, co nazywamy wykluczeniem komunikacyjnym. Zapobiega krzywdzącej stygmatyzacji, że ktoś mieszka w Polsce B, co oznacza niższą jakość życia. Nie godzimy się z tego typu fatalizmami. W projekt Kolei Północnego Mazowsza żarliwie ale i skutecznie zaangażował się Artur Borkowski, półtora roku temu ponownie wybrany na stanowisko burmistrza Serocka z poparciem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, której jest wiceprezesem. Pozostajemy dumni z jego aktywności i jej efektów. Zarząd województwa konsekwentnie przeznacza w tym roku kilkadziesiąt milionów złotych na prace studialne, związane z tą inwestycją.
- Wiem, że bardzo Pan się o to troszczy. Jak rozumiem podobnie konkretne przedsięwzięcia dają odpowiedź na pytanie o obecność w samorządzie, również tym wojewódzkiego szczebla, radnych nie związanych z partiami politycznymi? Pan w 2018 r. został wybrany jako pierwszy radny niezależny do Sejmiku Mazowsza w całej jego historii, a półtora roku temu mandat Pan potwierdził, co nie powiodło się wielu przedstawicielom uznanych partii politycznych?
- Jako radny niezależny, za pracodawcę i szefa uznaję mieszkańców, którzy mnie wybrali i za to zaufanie jestem im wdzięczny, ale też ono zobowiązuje. Nie żadną centralę partyjną, bo w wypadku MWS nic podobnego nie istnieje. Świadomość, że tak jest, na pewno ułatwia współpracę z innymi. Zachowuję dobre relacje z członkami zarządu województwa, udzielam się w komisjach, mieszkańcy przychodzą do mnie w sprawie obwodnic czy remontów, rozmawiamy o konkretach, lubię rozmawiać z ludźmi. Wiedzą, że ich potrzeby wspieram.
- Czy w kontaktach z radnymi, reprezentującymi wielkie partie polityczne ta niezależność się opłaca?
- Tak bym tego nie ujął, chociaż z pewnością zdarzało mi się wiele razy pośredniczyć między nimi w negocjowaniu rozwiązań korzystnych dla mieszkańców. Marszałek Mazowsza Adam Struzik pełni swoją funkcję już od ćwierćwiecza i pozostaje niekwestionowanym liderem. Obecny zarząd spełnił również wiele oczekiwań zgłaszanych przez radnych opozycji. W Sejmiku tej kadencji działają trzy kluby skupiające radnych: dwa reprezentujące koalicję, która rządzi zarówno w całej Polsce jak na Mazowszu oraz opozycyjny klub PiS. Nie ma więc tych bytów aż tyle, żeby nie można się było porozumieć, a jeśli trzeba mediować, zawsze jestem do dyspozycji. Nie wszystkie sprawy okazują się konfliktowe. Praca w samorządzie nie polega na spieraniu się. Raczej na wspieraniu dobrych inicjatyw. Niedawno dołączył do mnie wykluczony z klubu Prawa i Sprawiedliwości Marek Martynowski, radny z okręgu płockiego. Siedzę z nim przy jednym stoliku, jest już dwóch radnych niezależnych. Utrzymuję dobre relacje z radnymi ze wszystkich klubów. Czuje się satysfakcję, gdy wnoszone sugestie przynoszą konkretny skutek. W trakcie prac w dwóch komisjach zagłosowałem za przyjęciem obecnego budżetu, uważam, że jest korzystny dla mieszkańców Mazowsza.
- Radny niezależny zawsze jednak ma odmienną perspektywę do tych, co podlegają partiom politycznym?
- Nie przypadkiem przecież zaczął Pan naszą rozmowę od pytania, czy wobec braku presji przedwyborczej pracuje się lepiej. Na pewno w tej kwestii da się dostrzec różnicę. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa przed każdymi wyborami zachęca mieszkańców, by brali w nich udział, bo warto mieć wpływ na to, co się dzieje wokół. Nasz apel o uczestnictwo dotyczy również głosowań, w których nie wystawiamy własnych kandydatów ani nikogo nie popieramy, choćby wyborów prezydenckich. Pracujemy systematycznie, a nie tylko wtedy, gdy trwa kampania wyborcza. Nie zmęczymy się na pewno, nawet jeśli kadencja jest długa.
- Jedną z najważniejszych kwestii dla samorządu okazuje się ochrona ludności, co wiąże się z uchwaleniem przed rokiem ustawy o obronie cywilnej. Pamiętamy noc dronów z 9 na 10 września 2025 r. Wiem, że Mazowiecka Wspólnota Samorządowa pierwsza w Polsce inicjuje debatę, dotyczącą przeciwdziałania zagrożeniom?
- Zorganizowaliśmy wielkie forum na temat bezpieczeństwa i ochrony ludności z udziałem prezydentów miast i radnych różnych szczebli, burmistrzów, wójtów i starostów, strażaków i specjalistów od wojskowości, polityków i ekspertów z wielu dziedzin. Udział w nim zarówno odpowiedzialnego za ochronę ludności wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Wiesława Leśniakiewicza jak marszałka Mazowsza Adama Struzika pokazał, że nasza inicjatywa potraktowana została poważnie. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu tego spotkania. Na pewno ekspertom zręczniej przychodzi wymiana poglądów i pomysłów gotowych rozwiązań, gdy wiedzą, że organizator spotkania zachowuje niezależność od partii politycznych. Wiadomo, że to nie samorządowcy będą wyłapywać drony ani je strącać, bo to rola wyspecjalizowanych służb demokratycznego państwa. Naszą rzeczą jednak, jako tej władzy bliskiej mieszkańcom, pozostaje przygotowanie ich na rozmaite scenariusze, wskazanie, gdzie i na jaką pomoc mogą liczyć. Wójt, burmistrz czy radny często pozostaje osobiście znany mieszkańcom, do niego z pytaniami o własne bezpieczeństwo najchętniej się zwracają. Wiemy, jak wiele spraw budzi niepokój. Tym bardziej zależy nam na budowaniu poczucia, że nikt nie jest samotny wobec zagrożeń. Słowo "Wspólnota" zawarte w nazwie naszego Stowarzyszenia traktujemy dosłownie, jako ważnie zobowiązanie. Życzę serdecznie wszystkim Radosnych i Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie