Reklama

Partyjna hegemonia szkodzi stolicy... Co wybory w kraju przyniosą Warszawie

24/12/2024 06:10

Z Dariuszem Kacprzakiem z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, autorem książki "Gra o prezydenta", rozmawia Łukasz Perzyna.

- Co wybory prezydenckie w kraju oznaczają dla Warszawy? Pierwsza część odpowiedzi na to pytanie wydaje się najprostsza, pozostałe już nie tak bardzo?

- Rzeczywiście z faktu, że kandydatem w wyborach ogólnopolskich pozostaje Rafał Trzaskowski wynika oczywista reperkusja: jeżeli wygra, wkrótce po tych pierwszych będziemy mieć wybory prezydenta w Warszawie. Naturalnie Trzaskowski wcale wyścigu w kraju wygrać nie musi, zwłaszcza, że chociaż prowadzi w sondażach to właśnie w momencie, kiedy rozmawiamy, okazuje się, że pozostaje ich liderem, ale przewaga topnieje względem drugiego kandydata – Karola Nawrockiego.

Wariant pierwszy: jeśli prezydent stolicy wygra w kraju

- Skupmy się więc najpierw na pierwszym możliwym wariancie: Trzaskowski zostaje prezydentem kraju i zwalnia miejsce w warszawskim ratuszu. Czy Koalicja Obywatelska znajdzie mocnego kandydata na jego następcę w Warszawie i kogo wystawią główni konkurenci tej partii? Czy wyłoni się kandydat środowisk niezależnych?

- Oczywiste, że w sytuacji, gdy wyniki głosowań w Warszawie od wielu lat wskazują tu na przewagę elektoratu o przekonaniach liberalnych i demokratycznych oraz lewicowych, ale tego typu, które mieszczą się jeszcze na lewej flance sympatyków Koalicji Obywatelskiej - faworytem wydaje się kandydat właśnie tej formacji, od 2006 roku nieprzerwanie sprawującej rządy w stolicy. Co w żadnej mierze nie przesądza o wyniku, bo zarówno w kraju jak w Warszawie wiele się może zmienić.  Najbardziej prawdopodobne wydaje się wystawienie przez Koalicję Obywatelską w tych przedterminowych warszawskich wyborach Marcina Kierwińskiego. Rzadziej pojawia się w tym kontekście nazwisko Aleksandry Gajewskiej.

- Co przemawia za Kierwińskim a co przeciw niemu?

- Marcin Kierwiński Warszawę zna doskonale. Pozostaje doświadczonym w stołecznych rozdaniach i rozgrywkach politykiem i również teraz, w nieformalny oczywiście sposób, koordynuje działania burmistrzów z Platformy Obywatelskiej. Zdobywa także doświadczenie jako pełnomocnik rządu do spraw likwidacji skutków powodzi, co w wyborach stanowić będzie dodatkową rekomendację. Cieszy się zaufaniem Donalda Tuska i pozostaje wobec niego lojalny, skoro na jego polecenie złożył mandat europarlamentarzysty w trzy miesiące po wyborze, pomimo związanych z nim apanaży i udogodnień, po to, żeby objąć funkcję, o której była mowa. Z drugiej strony to kandydat na wskroś partyjny, wieloletni sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej. Można powiedzieć, że trudno sobie wyobrazić pretendenta bardziej z partią obecnie rządzącą związanego. Co w wypadku, gdyby notowania PO-KO w wyniku braku realizacji rozlicznych obietnic wyborczych zaczęły lawinowo spadać, może stanowić dodatkowe obciążenie. W innym scenariuszu jednak pomaga. Mogę dodać, że cenię Marcina Kierwińskiego za sprawczość i pracowitość – w tych aspektach jesteśmy do siebie bardzo podobni. O wymienianej również jako potencjalna kandydatka posłance Aleksandrze Gajewskiej warto powiedzieć, że w wyborach do Sejmu w stolicy osiągała znakomite wyniki - w październiku 2023 r. zdobyła tu 50 tysięcy głosów, co robi wrażenie. Trudniej wskazać jej konkretne predyspozycje akurat na funkcję prezydenta Warszawy. W gronie samorządowców spoza swojej partii raczej nie jest ceniona. Wydaje mi się jednak, że poseł Gajewską wszyscy musielibyśmy lepiej poznać. Osobiście wolę sam przekonać się jakie ma kompetencje i styl działania, niż polegać na opiniach innych.

- Czy PiS ponownie wystawi w Warszawie Tobiasza Bocheńskiego, chociaż w kwietniu wybory tu przegrał?

- Bocheński rzeczywiście poniósł w stolicy porażkę, ale po pierwsze faworytem tu nie był, a po drugie jako kandydat w chwili startu był niemal nieznany warszawiakom, choć był wojewodą. Przy tym jak Warszawa przechylona jest wyborczo na centrum i lewo, uzyskał jednak wynik zaskakująco przyzwoity - 23 proc poparcia. Po trzecie wreszcie - pokonał kandydatkę Nowej Lewicy Magdalenę Biejat, chociaż niektóre sondaże przedwyborcze wróżyły, że kolejność okaże się odwrotna. Nie będzie więc zaskoczeniem, jeśli PiS ponownie go wystawi. Wydaje się, że w wykonaniu Tobiasza Bocheńskiego byłaby to już inna kampania wyborcza – nabrał doświadczenia, zna słabe punktu obecnego zarzadzania Warszawą i gdy na swoją uprzejma powierzchowność nałoży trochę bigla, to nie będzie łatwym przeciwnikiem.

Prawo i Sprawiedliwość może jednak wskazać innych kandydatów. Tym bardziej, że działacze PiS widzą, jak z wyborów na wybory tracą poparcie w miejskim elektoracie. Rodzi to potrzebę wpuszczenia świeżej krwi. Z warszawskimi sprawami obeznany jest doskonale Paweł Lisiecki, stąd był posłem, to także wieloletni i wielokrotny burmistrz Pragi Północ, teraz zasiadający w Sejmiku Mazowsza.

Pozostaje posłem ze stolicy już trzecią kadencję Jarosław Krajewski. Z pewnego wewnętrznego układu sił w PiS, a konkretnie mechanizmu koncesji dla dawnej Suwerennej Polski wyłonić się może kandydatura Sebastiana Kalety, obeznanego z reprywatyzacją warszawską, bo pracował w komisji, która ją badała.

Kandydatury żadnego z wymienionych tu polityków nie będą stanowić zaskoczenia, ale żadnego z nich nie da się uznać za faworyta wyborów warszawskich.

Trudno z góry przewidzieć kogo wskaże Lewica. Powtórny start Magdaleny Biejat na pewno nie będzie niespodzianką, skoro w kwietniu uzyskała 13 proc głosów. Może jednak to Adrian Zandberg stanie w szranki wyborcze o urząd prezydenta Warszawy?

- A kandydat niezależny? Pana nazwisko się w tym kontekście pojawia?

- Na potwierdzenie jeszcze za wcześnie, niezbędne są konsultacje ze środowiskami niezależnymi. Na pewno Wspólnota jest w stanie zaproponować w stolicy kandydata, mającego szanse zyskać poparcie mieszkańców.  Jak Pan doskonale wie i co zapewne pamiętają Czytelnicy, przed każdymi wyborami Mazowiecka Wspólnota Samorządowa rozważnie i roztropnie wyłaniała kandydata na prezydenta stolicy, czy był nim Piotr Guział, który w 2014 r. wywalczył tu trzecie miejsce z dziewięcioprocentowym wynikiem, czy Sławomir Antonik, który postawił na merytorykę a przez to raczej zamanifestował obecność i przedstawił oczekiwania oraz postulaty środowisk bezpartyjnych i lokalnych – ja akurat to doceniam. Pierwszy z nich był burmistrzem Ursynowa, drugi Targówka. Nie jestem zaskoczony wiec tym, że i moje nazwisko jest wymieniane wśród potencjalnych kandydatów do startu w wyborach – w końcu mam wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu Pragą Północ i Białołęką. Jak wielokrotnie podkreślałem, jak przyjdzie odpowiedni moment, to wybierzemy najlepszego przedstawiciela naszego środowiska do startu w wyborach na prezydenta naszej stolicy. Chciałbym byśmy wystawili w tych potencjalnych wyborach kobietę – mamy sprawne, bystre, inteligentne i sprawcze kobiety w Mazowieckiej Wspólnocie Samorządowej. Podkreślę jednak raz jeszcze, że nie jesteśmy na arenie warszawskiej polityki sami. Zależy nam na wypracowaniu alternatywy dla partyjnej dominacji w mieście. Warto nad tym pracować w jak najszerszym gronie.

Wariant drugi: jeżeli Trzaskowski przegra wybory prezydenckie

- Czas więc spytać, co z Warszawą, jeśli Rafał Trzaskowski przegra wybory prezydenckie w kraju: z Karolem Nawrockim lub jeszcze innym kandydatem?

- Rafał Trzaskowski zostaje wtedy w Warszawie, a jego pozycja ulega wyraźnemu osłabieniu, zwłaszcza, że dotychczas w roli włodarza miasta raczej się nie przemęczał i sukcesów, w mojej opinii, tu nie odnosił.

Niespodzianki w prezydenckim wyścigu jaką stanowiłaby porażka obecnego lidera sondaży nie da się wykluczyć, jeśli bierzemy pod uwagę bieg spraw w kraju. Przykład - nie wypełnia się obietnic wyborczych takich jak wprowadzenie kwoty wolnej od podatku a obywatele pamiętają, że zostały złożone. Nie lepiej wygląda sytuacja, jeśli spojrzy się na pracę resortów. Obsada Ministerstwa Zdrowia pokazuje, że nie sztuką jest wysłać tam człowieka do pilnowania kasy, bo taką rolę odgrywa tam typowana kiedyś do resortu finansów Izabela Leszczyna, gdy brakuje kompleksowego pomysłu na poprawę systemu zdrowia. Zaś w Ministerstwie Edukacji, za rządów Barbary Nowackiej i Katarzyny Lubnauer, mamy wielką pustkę merytoryczną i więcej ideologii, niż rozstrzygnięć systemowych dających szansę na uzdrowienie edukacji w Polsce. Nawet tematu prac domowych i lekcji wychowania fizycznego nie traktuje się w sposób korzystny dla uczniów, o czym już powszechnie słychać od rodziców i nauczycieli.

Za uzasadnione rozczarowanie obecnymi rządami w kraju zapłacić może Rafał Trzaskowski jako kandydat partii władzy na urząd prezydenta RP.

- I wtedy w Warszawie zostaje, jak Pan mówi, osłabiony - bo po porażce... W każdym z możliwych wariantów?

- Z wyjątkiem jednego. Jeśli ziści się scenariusz, o którym nikt w mediach nie wspomina, bo wydaje się fantasmagorią, w którym Ursula von der Leyen, po przedterminowych wyborach w Niemczech, obejmie tam posadę kanclerza po słabym Szolcu a zwolni fotel przewodniczącej Komisji Europejskiej, zaś ten, przejmie po niej Donald Tusk - wtedy właśnie Rafał Trzaskowski stanie się najbardziej rozpoznawalnym politykiem Koalicji Obywatelskiej pozostałym w kraju, nawet jeśli przegra wybory prezydenckie. Jednak wiele warunków musiałoby zostać spełnionych równocześnie, żeby ten wariant się spełnił. W każdym innym - po porażce w wyborach prezydenckich w kraju Trzaskowski traci również w Warszawie i w samej partii. Wtedy będzie kojarzony z serią porażek, bo przecież raz już przegrał, w 2020 r. Przypominać mu będą także lokalne niepowodzenia i zaniedbania, jak z oczyszczalnią Czajka. Taki przegrany Trzaskowski przestanie być osobą aspirującą do zastąpienia Tuska w przyszłości, jeśli pominąć niezbyt prawdopodobny wariant, od którego odpowiedź na to pytanie zacząłem. Dla Warszawy nie oznacza to rewolucji. Samorządowcy niezależnie od przekonań tęsknią za prezydenturą Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wywodziła się z tego samego obozu, co Trzaskowski, więc nie barwy polityczne są przyczyną mojej krytycznej oceny osoby Rafała Trzaskowskiego. Za jej czasów inwestowano i gospodarowano. Trzaskowski okazuje się prezydentem leniwym. Skupia się na kwestiach mało istotnych lub wręcz szkodliwych, co chocby widać w podejściu do centrum miasta, szumnie nazwanego „nowym centrum”. A co tam powstało, można spytać. Wprowadza się ograniczenia dla samochodów, ale pieszym, mieszkańcom, biznesom one wcale nie służą. Utrudnianie to żadna metoda. Bryła nowego Muzeum Sztuki Nowoczesnej stała się obiektem wielu memów i to niekoniecznie korzystnych. Tymczasem w dzielnicach na obrzeżach Warszawy w wielu miejscach wciąż brakuje kanalizacji. Szambo zamiast kanalizacji w granicach stolicy, to dla miasta wstyd, a dla mieszkańców kłopot.

- Skąd biorą się te zaniedbania?

- Dla Rafała Trzaskowskiego Warszawa nie jest najważniejsza. Traktuje ją jako trampolinę do kariery w polityce ogólnopolskiej. Odskocznię do czegoś jego zdaniem większego, jakby Warszawa i dobro mieszkańców nie były celem samym w sobie, wartym misji i przywództwa, a nie tylko pobieżnego i doraźnego zarządzania. Tak dzieje się od początku, chociaż rządzi tu już ponad sześć lat. Mam też przekonanie, że Rafał Trzaskowski potrzebuje dla siebie innego miejsca, gdzie jego talenty, które jak każdy człowiek ma, zostałyby doskonale wykorzystane. Myślę, że kierunek Bruksela byłby idealny.

- A Wy jesteście inni? Pytam o samorządowców bezpartyjnych, niezależnych?

- Czeka nas bój o Warszawę, a przynajmniej musimy być na to przygotowani. Wracam do wariantu poprzedniego, bardziej prawdopodobnego, jeśli analizuje się sondaże. Pracujemy jednak, nie oglądając się na badania opinii publicznej. Rozmawiamy przecież z ludźmi na co dzień. Mój pomysł zbudowania kolejki gondolowej nad Wisłą jako atrakcji dla turystów i mieszkańców a zwłaszcza warszawskich dzieci, nie wiąże się z żadnym zadęciem ani ideologią, za to możliwy jest do realizacji w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, praktycznie bez zaangażowania środków z miejskiego budżetu, czyli środków podatnika.  Zaczynam od rzeczy małych. Ale brakuje i wielkich, na które stolica zasługuje. Warszawa nie ma sali koncertowej z prawdziwego zdarzenia.  Na Stadionie Narodowym zmorą jest pogłos - czasem słów piosenek nie słychać, więc co z tego, że występują renomowani wykonawcy.  Pora też na budowę porządnego centralnego Ratusza, otwartego i dostępnego dla mieszkańców, zamiast wynajmowania pomieszczeń od podmiotów zewnętrznych. Warszawa ma działki i ma fundusze. Stać nas na to. A wygoda dla mieszkańców, którzy muszą załatwić swoje sprawy w warszawskim magistracie bezcenna. O oszczędnościach na najmie powierzchni biurowych już nie wspomnę. Warszawę trzeba rozwijać równomiernie i nie można zapominać o potrzebach obrzeżnych dzielnic.

- Środowiska niezależne są w stanie nie tylko uzgodnić kandydata, ale wyjść z projektem, który mieszkańców przekona?

- Wychodzimy od lat naprzeciw nastrojom mieszkańców. Zagospodarowujemy wyborców znużonych hegemonią partyjną w mieście, dominacją partii rządzącej również w kraju lub przynajmniej duopolem PO i PiS. Hegemonia partyjna od dawna szkodzi stolicy. Aparaty i partyjne układy wyczerpały swoje możliwości. Współistnieją, nie szkodzą sobie nawzajem, ale warszawiacy nie czerpią z tego żadnych korzyści. Chcemy, by prezydent był gospodarzem z krwi i kości. Nie oglądał się na inne atrakcyjne stanowiska. By był dla Warszawy a nie traktował jej jak trampoliny do dalszej kariery. Wierzę w to, że środowiska niezależne, zdobędzie się na przedstawienie w tej mierze dobrej oferty dla warszawiaków.

Aktualizacja: 10/01/2025 11:03
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do