.png)
Andrzej Anusz uhonorowany został przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim orderu Polonia Restituta za zasługi dla prawdy historycznej w roli redaktora naczelnego "Opinii", autora poczytnych książek (m.in. "Wokół Marszałka") oraz współtwórcy Instytutu Historycznego Nurtu Niepodległościowego im. Andrzeja Ostoi-Owsianego. Wcześniej sam zapisał się w historii, kiedy jako sekretarz klubu parlamentarnego Akcji Wyborczej Solidarność zręcznie ale i stanowczo zbudował większość niezbędną do uchwalenia reformy samorządowej - najbardziej udanej ze wszystkich zmian, przeprowadzonych po 1989 roku. Zaowocowała rozwojem i dobrobytem licznych Małych Ojczyzn oraz skuteczną możliwością pozyskiwania przez nie funduszy europejskich, chociaż, gdy ją uchwalano... zasady członkostwa w Unii dopiero negocjowaliśmy.
Jeśli komuś do wiadomości o odznaczeniu niezbędna historyczna anegdota, skoro rzecz dotyczy historyka a nie polityka tylko - w tym wypadku znajduje gotową. Andrzej Anusz po latach współpracuje w redakcji kwartalnika społeczno-politycznego "Opinia" oraz Instytucie Ostoi-Owsianego, nazwanym tak na cześć dawnego kandydata KPN na premiera z 1993 roku - z tymi samymi kolegami, na których ponad ćwierć wieku temu wywierał presję, by przy ustalaniu liczby i granic województw czy powiatów zagłosowali jako posłowie AWS zgodnie z ustaleniami klubowymi oraz koalicyjnymi powziętymi wspólnie ze współrządzącą Unią Wolności. Widać więc nie była to ani presja brutalna ani sprawa niesłuszna, skoro obecnego ich współdziałania nie utrudnia a tym bardziej nie uniemożliwia.
Raz historię współtworzył, kiedy indziej opisywał
Nie jestem wielkim zwolennikiem polityki orderowej jaką prowadzi Duda (jeśli chodzi o Jana Polkowskiego, co od niego dostał Orła Białego, bez trudu mogę wskazać jako krytyk literacki z wykształcenia paru lepszych od niego i bardziej patriotycznie zasłużonych poetów z roczników lat 50., z pamięci wymieniam: Tomasza Jastruna, Antoniego Pawlaka, Bronisława Maja, Zbigniewa Macheja, czy tylu wystarczy?), ale rzadko pewnie przyznanie wysokiego odznaczenia znajduje uzasadnienie tak trafne, jak w Andrzeja Anusza wypadku. Studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w latach 80. stał się jednym z liderów Niezależnego Zrzeszenia Studentów, tego zwanego "drugim" (w odróżnieniu od generacji 1980-81) lub po prostu zwycięskim, bo to ono zapracowało na przełom 1988/89. Sprawowanie przez sześć lat mandatu poselskiego (w barwach Porozumienia Centrum 1991-91 oraz AWS 1997-2001) oznaczało dla Anusza współtworzenie historii, ale od jej opisywania nie odszedł.
Z perspektywy widza i uczestnika
W późniejszych swoich pracach przyjął perspektywę "widza i uczestnika", wprowadzoną jako metoda badawcza przez francuskiego uczonego Raymonda Arona, jednego z największych filozofów XX wieku. W ten sposób, łączący własne doświadczenie i socjologiczną obserwację z kwerendą archiwalną, powstawały książki Anusza: "Nielegalna polityka" oraz "Osobista historia Porozumienia Centrum". Wiele uwagi poświęcił historii własnej rodziny, czyniąc z niej skutecznie przedmiot zainteresowań badawczych: w odniesieniu do losów stryjecznego pradziadka Antoniego Anusza, współpracownika Józefa Piłsudskiego najpierw w Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej, potem w Sejmie odrodzonej RP - a także ojca Zbigniewa Anusza, żołnierza Kedywu Armii Krajowej, potem wybitnego epidemiologa i weterynarza, a w stanie wojennym wydawcy "najmniejszego pisma drugiego obiegu", bo redagowanego i rozprowadzanego samodzielnie.
Z chwilą wprowadzenia w Polsce reformy samorządowej, do którego Andrzej Anusz jako znany z talentów negocjacyjnych sekretarz klubu AWS wydatnie się przyczynił, jako kontakt ze środowiskiem regionalnych i lokalnych działaczy nie wygasł. Pozostaje przyjacielem Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, w jej siedzibie przy Koszykowej uczestniczy w panelach i dyskusjach, okazuje się też często pytanym o zdanie ekspertem i rozmówcą "Samorządności". Jeszcze raz gratulujemy odznaczenia, tym bardziej, że pozostaje tak zasłużonym uhonorowaniem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie