Reklama

Więźniowie z Białorusi. Nie zapomnijmy o nich

13/09/2024 06:03

Dramatyczne słowa Swietłany Cichanouskiej, faktycznej zwyciężczyni wyborów prezydenckich, których wyniki sfałszował przed czterema laty dyktator Aleksandr Łukaszenka, wyrażające obawę, że w obecnej sytuacji międzynarodowej Białoruś może stać się nagrodą pocieszenia dla Rosji - ponownie zwróciły uwagę wolnego świata na państwo, w którym przetrzymuje się ponad 1400 więźniów politycznych.

Wśród przebywających za kratami są laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2022 r. Aleś Białacki oraz nasz rodak, dziennikarz Andrzej Poczobut.

Wielu znajduje się w więzieniach od czasu demonstracji ulicznych w 2020 r, po wyborach prezydenckich, kiedy to żona skazanego opozycjonisty Swietłana Cichanouska zdobyła poparcie większości Białorusinów, jednak posługujący się sfałszowanymi danymi rządzący krajem od 1994  r. Aleksandr Łukaszenka ogłosił własny sukces. Nie brak i takich, co siedzą jeszcze dłużej. Dyktator amnestionował wprawdzie jednego z b.kandydatów na prezydenta Ryhora Katsusiou ale z tego głównie powodu, że 67-letni oponent chory jest na raka. Sama Cichanouska od dawna przebywa za granicą. Zaś na Białorusi od trzydziestu lat utrzymuje się dyktatura typu sowieckiego.

To paradoks, jeśli zważyć, że to właśnie na białoruskiej ziemi rozwiązano Związek Radziecki. W Wiskulach w białoruskiej części doskonale nam znanej Puszczy Białowieskiej 8 grudnia 1991 r. przywódcy: Rosji Borys Jelcyn, Ukrainy Leonid Krawczuk oraz Białorusi Stanisław Szuszkiewicz podpisali porozumienie, kładące kres istnieniu ZSRR.

Demokratyczny epizod w historii Białorusi potrwał jednak tylko trzy lata i wiązał się właśnie z postacią Stanisława Szuszkiewicza, radiofozyka z wykształcenia, życzliwego też Polakom. Już w 1994 r. wybory prezydenckie wygrał Aleksandr Łukaszenka, były propagandysta Komsomołu w czasach radzieckich, pełniącego też wtedy funkcje zastępcy dyrektora kołchozu a później  kombinatu budowlanego, wreszcie zaś dyrektora sowchozu: zarządzał nim w ten sposób, że zdarzyło mu się pobić traktorzystę. Podobne metody stosuje w rządzeniu krajem. Przez trzydzieści lat panowania stopniowo uczynił fasadowymi wszelkie instytucje demokratyczne. O sfałszowaniu wyborów prezydenckich była już mowa. Zaś w ostatnich wyborach parlamentarnych mandatów nie uzyskali żadni przedstawiciele opozycji. Ta jednak istnieje i działa. Chociaż najwybitniejsi jej przedstawiciele znaleźli się za kratami. Sytuacja pogorszyła się jeszcze, kiedy Łukaszenka - jedyny z grona europejskich liderów poparł w 2022 r. agresję Władimira Putina przeciwko Ukrainie, za co jego dyktatura, podobnie jak rosyjska, objęta została międzynarodowymi sankcjami.

Najbardziej znanym z więźniów politycznych na Białorusi pozostaje niewątpliwie Aleś Bialacki, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2022 roku. Wkrótce skończy 62 lata. Na wolności był dyrektorem Centrum Obrony Praw Człowieka Wiosna. Już w czasach ZSRR drukował propagujące wolność   i niepodległość ulotki. Kiedy studiował, na uczelni propagował publiczne mówienie po białorusku. Z początku był jedyny, z czasem koledzy otwarcie zaczęli tego języka używać w korytarzowych rozmowach. Przez reżim Łukaszenki, Bialacki był więziony w  latach 2011-14 i ponownie od 2021. Zaś w 2023 r. skazano go na dziesięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Co można traktować dosłownie, ponieważ w białoruskich instytucjach penitencjarnych polityczni traktowani są bez porównania gorzej od kryminalistów.

Najbliższy z kolei sercom Polaków spośród więźniów reżimu Łukaszenki pozostaje Andrzej Poczobut - bo broni praw ich rodaków na Białorusi, a represjonowany jest za korzystanie z wolności słowa, która dla mediów u nas pozostaje oczywistością. Poczobut, lat 51, były wykładowca prawa w Grodnie i autor artykułów dla "Gazety Wyborczej" przebywa za kratami nieprzerwanie od 2021 r. a rozmaite represje spotykały go też wcześniej. W lutym 2023 r. dostał wyrok ośmiu lat pobytu w kolonii karnej za rzekome podżeganie do nienawiści.

Inny Polak Tomasz Biaroza skazany został za szpiegostwo po procesie za zamkniętymi drzwiami. 

Liczne wśród ofiar Łukaszenki okazują się opozycjonistki. Jak obywatelka Białorusi i Litwy Alona Romanovskiene również ze szpiegowskiego paragrafu wysłana na 6 lat do kolonii karnej. A także dawna organizatorka masowych demonstracji Maria Kolesnikova.

Również od nas samych zależy, czy fatalna prognoza Cichanouskiej, dotycząca losów jej ojczyzny, się spełni. Konsekwentne domaganie się zwolnienia białoruskich politycznych pozostaje powinnością obywateli wolnego świata. W Polsce szczególną, skoro sami doskonale pamiętamy niedawne doświadczenia z czasów komunistycznej dyktatury. Nie jest winą społeczeństwa białoruskiego, że podążając za nami drogą ku wolności, zostało na niej przemocą zatrzymane.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do