.png)
Andrzej Kieryłło, strateg polityczny, w rozmowie Łukasza Perzyny.
- Nie mamy zapewne problemu jak określić funkcję Donalda Trumpa: każdego prezydenta Stanów Zjednoczonych uznaje się za najpotężniejszego człowieka świata. Ale jak zdiagnozować - to zapewne właściwe słowo - rolę Elona Muska przy nim?
- Elon Musk jest, mniej więcej, jak kiedyś u nas ORMO.
- Coś bliższego Pan powie o tym porównaniu?
- Ameryka jeszcze niedawno pozostawała filarem światowej demokracji. Pilnowała przestrzegania jej zasad w innych krajach.
- Z różnym skutkiem?
- Na Ukrainie Amerykanie jako warunek pomocy tam udzielanej postawili odsunięcie oligarchii, kasty potentatów finansowych, od wpływu na instytucje polityczne. Teraz widać, że do niedawna strzegący zasad i reguł, w samej Ameryce zafundowali sobie zjawisko niezwykle niebezpieczne dla procesów demokratycznych. I to w skali świata, bo w oczywisty sposób to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, wpływa na inne kraje.
- Widzimy, co się dzieje. Jak najkrócej to niebezpieczeństwo zdefiniować?
- Wielki biznes, przede wszystkim związany z nowymi technologiami, które w wieku mediów społecznościowych inaczej niż w epoce węgla i stali stanowią bezpośrednie i najskuteczniejsze narzędzie uprawiania polityki, taśmy produkcyjne w fabrykach Forda podobnej mocy nie miały - stara się podporządkować sobie całą sferę publiczną. Rządzić nią po prostu. Francis Fukuyama, co było niezwykle wzruszające i optymistyczne, porywające nawet, po rozpadzie ZSRR ogłosił koniec historii. Ten finał miał oznaczać triumf demokracji w skali świata. Pozostało na arenie jedno mocarstwo. Nie przewidział tylko kolejnego problemu: jak wielkiego znaczenia nabierze kwestia, kto tym najpotężniejszym krajem będzie rządzić. I że oligarchia zarządzająca Doliną Krzemową dla własnego zysku dostarczy najnowocześniejszych narzędzi wywierania wpływu konkurentom własnej ojczyzny. Oczywiście Chinom w pierwszej kolejności. I z czasem to zmieni układ sił.
- Ameryka od dawna miała problem z przejrzystym finansowaniem kampanii wyborczych?
- Zapewne nigdy wcześniej nie ujawnił się on jednak z podobną siłą, co teraz. Nie chodzi tylko o dotacje wielkiego biznesu dla polityków i późniejsze egzekwowanie od nich wypełniania poczynionych zobowiązań, niejawnych dla opinii publicznej. Wspomniałem o przykładzie Chin. Przekazanie im zamówionych technologii, co zaczęło się przed trzydziestu laty, w imię zysku wielkich korporacji, sprawia teraz, że Ameryka, jak Pan zauważył wciąż najpotężniejsze państwo na świecie, również staje przed problemem własnej suwerenności, co najlepiej - a raczej powinno się powiedzieć: najgorzej - daje się zauważyć w kampanii wyborczej. Wyborcy głosują przeświadczeni, że czynią to w zgodzie z własnym rozeznaniem i sumieniem, ale nie zdają sobie sprawy, kto na nich wpływa. Także przy pomocy przekazów, podających fikcję jako informację. Biznes amerykański potrzebował kiedyś taniej siły roboczej, dlatego inwestował w Chiny, tam ją znajdując. Z czasem okazało się, że uczniowie mistrzów przerośli a nawet zaczęli nimi manipulować. Z Rosjanami działo się podobnie: gdy zniesiono bariery, bo po rozpadzie ZSRR otworzył się korzystny dla amerykańskich korporacji tamtejszy ogromny rynek, z czasem pojawili się - co nie było zaskoczeniem dla znawców technologii kosmicznych ani szachów, gdzie talenty ze Wschodu objawiały się w czasach radzieckich - genialni informatycy, funkcjonujący jednak inaczej niż w Dolinie Krzemowej i nie pretendujący do nagród Nobla, tylko pracujący jako hakerzy dla służb specjalnych. A Dolina Krzemowa też się przez ten czas zmieniła. Bossom stamtąd przestało wystarczać dyskretne wspieranie polityków czy nawet finansowanie ich. Doszli do wniosku, że mogą sami rządzić. A nie tylko wywierać wpływ na władzę, jak dotychczas.
- Stąd triumfalizm Muska?
- W znacznej mierze w moim przekonaniu przedwczesny. Energicznie wszedł do polityki.Może się wydawać, że dopiął swego. Rzymski gest w trakcie inauguracji już jednak odbija się czkawką. Na masce samochodu Tesla w Niemczech ktoś namalował swastykę. Zdjęcie to dokumentujące bije rekordy wyświetleń. Kanada wzięła się za ograniczanie dostępu do Starlinka. Zaczęła się próba bojkotu Tesli w Norwegii, a na tamtejszym rynku był to najlepiej sprzedający się samochód elektryczny. Teraz słychać głosy, żeby Platformę X zablokować w Europie. Nie ma jeszcze pewności, ale wiele wskazuje na to, że sposób wejścia do polityki nie będzie się Muskowi opłacać. Spadnie z pierwszego miejsca listy najbogatszych.
- Jaki efekt przyniesie jego skandalizujące wystąpienie do Niemców, żeby się własną historią już nie przejmowali?
- Nie da się zapomnieć o historii, w samych Niemczech ludzie też o tym wiedzą, w sytuacji, gdy przodkowie stali się sprawcami takiej tragedii jak II wojna światowa i związana z nią masowa eksterminacja. Wspieranie AfD, Alternatywy dla Niemiec jako siły politycznie skrajnej, wskazuje, że Musk zmierza do budowy nowego świata. I nie będzie to świat lepszy od dotychczas nam znanego. Chyba, że zostanie powstrzymany.
- Skąd się bierze taka zła ambicja?
- W Dolinie Krzemowej oligarchowie mówią teraz, że dyktatura nie jest zła. Dysponują potężnymi narzędziami. W globalnej skali. Marzy im się zapewne jednolita dyktatura na całym świecie jako system sprawny i im przynoszący zyski. Czasem w historii totalizm wyrastał z demokracji.Najpierw jego zwolennicy wygrali wybory, potem ją likwidowali. Podatność na to wzrastała, gdy pojawiały się nowe formy komunikacji społecznej. Hitleryzm wiązał się z upowszechnieniem radia. Teraz jednak propagandę da się uprawiać nie w jednym państwie tylko, ale w skali całego globu. I propaganda staje się siewcą kłamstwa, jeśli jej sternicy uznają, że droga na skróty się opłaca. Nadawcy najbardziej niebezpiecznych przekazów zasłaniają się wolnością słowa. Tak jak czyni to Musk.
- Mija się z prawdą?
- Fałszywe przekazy powodują dezorientację, wpływają na decyzje wyborców. Skutkują głosowaniem nie bez skreśleń jak u nas w poprzednim ustroju, lecz bez przemyśleń. Pozwala to na manipulowanie procesami wyborczymi. Co zagraża bezpieczeństwu świata a z wolnością słowa jeśli ma coś wspólnego to w tym sensie, że jej szkodzi, jak każde osłabianie demokracji, która ją gwarantuje.
- Czy uda się temu przeciwdziałać?
- Obrońcy wolności powinni upowszechniać przekonanie, że bez odpowiedzialności ona trwale nie istnieje. Ludzie mają prawo do prawdy. Przekaz fałszywy nie jest równoważny prawdziwemu. Propagowanie kłamstw, gdy się wie, że nimi są, nie stanowi formy korzystania z wolności słowa lecz nadużycie.
- Skoro w Ameryce destrukcja w sferze wiarygodności demokracji postępuje, to może Europa ma tu pozytywną rolę do odegrania?
- Dyktatura powstaje, gdy demokracja okazuje się zmurszała, podlega postępującemu rozkładowi. Oczywiście, że rolą Europy podobnie jak Kanady czy Australii jest przeciwdziałanie tym procesom. Przez upowszechnianie kłamstwa w polityce wolność się kończy. Gdy braknie swobody, wolnej przestrzeni do działania, bo sieć wypełniają przekazy sponsorowane przez oligarchów, nawet jeśli czasem udają głosy zwyczajnych ludzi - stopniowo rodzi się dyktatura. Nie stanie się wcale łagodniejsza przez to, że jest związana z nowymi technologiami.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie