Reklama

Olimpiada dla Warszawy

27/09/2024 13:10

Na pomysł przeprowadzenia w Warszawie Igrzysk Olimpijskich warto spojrzeć ponad bieżącymi podziałami, tym bardziej, że ziścić się może w dość odległych terminach: w grę wchodzi bowiem rok 2040 lub 2044. W każdym jednak wypadku oznacza potężny bodziec dla rozwoju stolicy, Mazowsza i całej Polski. Co więcej, nawet jeśli organizacji olimpiady nie dostaniemy - Warszawa, region i cały nasz kraj zyskają wyjątkową szansę promocji w świecie, przy okazji samych starań o igrzyska.

Co zbudujemy, to nam zostanie

W grę wchodzą ogromne koszty i imponująca logistyka,  ale przypomnieć warto, że raz już, w 2012 r. poradziliśmy sobie znakomicie z niewiele mniejszą  imprezą  sportową: Piłkarskimi Mistrzostwami Europy. Turniej, jaki zorganizowaliśmy wspólnie z Ukrainą, powszechnie uznano za najsprawniej przygotowany w historii. Zostały po nim piękne stadiony, w tym nowo wybudowany Narodowy na prawym brzegu Wisły, w miejsce socrealistycznego sarkofagu areny Dziesięciolecia, martwego pod względem sportowym, bo w ostatnich latach istnienia użytkowanego wyłącznie jako największy bazar Europy, co stanowiło wątpliwy tytuł do chwały.  Teraz Narodowy wciąż  gości wielkie mecze, jak niedawno finał tegorocznego Superpucharu z udziałem madryckiego Realu i włoskiej Atalanty z Bergamo, znakomicie propagując przy okazji Warszawę i Polskę.

Nasuwa się jeszcze jedno historyczne porównanie: w 1953 roku w dźwiganej dopiero z powojennych gruzów stolicy, w naszej Hali Mirowskiej rozegrano bokserskie Mistrzostwa Europy. Przy okazji zagranica dowiedziała się, jak warszawiacy odbudowują swoje miasto. Zaś manifestacje na trybunach, towarzyszące pięknym zwycięstwom polskich pięściarzy nad radzieckimi (zdobyliśmy wtedy aż pięć złotych medali) w tych trudnych czasach pokazały rzeczywiste nastawienie społeczeństwa do ustroju i wielkiego sąsiada.

Zapewne w istniejącej sytuacji geopolitycznej udane igrzyska w Warszawie lub nawet same starania o nie staną się dla miliardów ludzi w świecie dowodem na sukces i rozwój Polski po kolejnej zmianie ustrojowej, przyczynią się też - zapewne w jeszcze większym stopniu, choć to może niesprawiedliwe, niż pomoc sąsiedniej Ukrainie i wojennym uchodźcom stamtąd - do ugruntowania korzystnego obrazu naszego kraju.

Igrzyska olimpijskie w Seulu (1988 r.) oraz Barcelonie (1992 r.) stały się dla ich gospodarzy szansą do pokazania nowego oblicza po wyjściu z dyktatury i prawa obywatelstwa w nowoczesnym i demokratycznym świecie.

Regułą staje się, że przybywający z okazji wielkich imprez sportowych kibice powracają później, czasem wielokrotnie, jako turyści. To niepowtarzalna szansa, ażeby Warszawa stała się bardziej dla nich atrakcyjna niż przyciągające nie zniszczonymi zabytkami Praga czeska czy Budapeszt. Z historycznego też punktu widzenia, ponieważ to Polska zainicjowała za sprawą fenomenu dziesięciomilionowej pierwszej Solidarności proces przełamywania żelaznej kurtyny, należą się nam pierwsze Igrzyska Olimpijskie jakie miałyby się odbyć w tej części Europy, która stała się głównym beneficjentem tego procesu dziejowego,  kojarzonego z osobami Jana Pawła II i Lecha Wałęsy.

Igrzyska Olimpijskie w Warszawie mogą stać się ukoronowaniem procesu transformacji ustrojowej Polski. Godnym i przekonującym jego finałem czy finiszem, jeśli użyć sportowego języka,  który tu przecież pasuje znakomicie. 

Szansa na światową promocję

Olimpiada promuje organizujące ją  miasto, region i kraj jak żadna inna masowa impreza.   Nie ma nawet porównania z Wystawą Światową, bo czas, kiedy przed 135 laty zbudowanie przy jej okazji w Paryżu Wieży Eiffla skupiło na sobie uwagę opinii całego globu należy już do przeszłości. O organizację  Expo bezskutecznie ubiegały się zresztą po przemianach ustrojowych Wrocław i Łódź. Tyle, że światowa ekspozycja przyciąga zainteresowanie handlowców i biznesmenów, zaś olimpiada - każdego, kto dysponuje telewizorem lub dostępem do internetu, czyli większej części ludzkości. Dlatego tą formą promocji nie gardzą również miasta, które wydają się reklamy nie potrzebować: wymieńmy niedawnych jak Londyn, Tokio i Paryż oraz przyszłych jak Los Angeles organizatorów igrzysk.

Kontrowersje wokół niedawnej inauguracji igrzysk olimpijskich w Paryżu dobitnie pokazały, jak dalece znaczenie tej imprezy wykracza poza sport.

Jeśli zaś pojawia się pytanie, czy nas na to stać - trzeba przypomnieć, że olimpiady z sukcesem organizowane były również w krajach rozwijających się: jak Meksyk (1968 r.) i Brazylia (w Rio de Janeiro w 2016 r.). Na dłuższą metę igrzyska zawsze się opłacają nawet jeśli nie wynika to od razu z bieżących rachunków.

Podczas jednego z pobytów we Francji odwiedziłem profesora Krawczenkę, znakomitego specjalistę w dziedzinie nauk technicznych. Francuz ukraińskiego pochodzenia, w naszym języku mówił jak rodowity Polak, chociaż w jego żyłach nie płynęła nawet kropla polskiej krwi. Po prostu w wyniku złożonych  kolei losu historii znalazł się w Warszawie, gdzie wychowała go jego polska ciotka. Podziwiałem jego wspaniałe mieszkanie w alpejskim Grenoble, funkcjonalne i eleganckie ale wolne od nowobogackiego sznytu. Jak się okazało, znajdowało się na terenie osiedla, w jakie zamieniono dawną wioskę olimpijską wybudowaną na potrzeby zimowych igrzysk olimpijskich (1968 r.).

Nietrudno sobie wyobrazić, jak przyszła wioska olimpijska w Warszawie służyć może już po zakończeniu igrzysk dla pożytku publicznego - jeśli na przykład przeznaczy się ją później na akademiki dla studentów warszawskich uczelni, którzy obecnie uskarżają się na wysokie ceny kwater i niedobór miejsc w domach akademickich. Za sprawą olimpiady stolica może też zyskać halę sportową z prawdziwego zdarzenia.

Olimpiada w Warszawie to również szansa dla całego Mazowsza. Już przy okazji Euro 2012 r. przekonaliśmy się,  jak mniejsze ośrodki zyskały na lokalizacji tam centrów pobytowych i treningowych dla uczestniczących ekip. Jachranka i Legionowo gościły piłkarzy Grecji, zaś Warka - zawodników z Chorwacji, z czego dumni byli ich mieszkańcy. Igrzyska olimpijskie, ze względu na mnogość konkurencji (teraz rozdaje się ponad 300 kompletów medali), zmuszają swoim rozmachem do rozegrania niektórych z nich również poza stolicą. Tym samym olimpiada w Warszawie to okazja do zaistnienia również dla Radomia i Płocka, Siedlec i Ciechanowa.  Aglomeracja wszystkich związanych z igrzyskami wydarzeń nie pomieści. Tym samym promieniować będą na cały region, z korzyścią dla mieszkańców.

Z pomysłem organizacji olimpiady w Warszawie występuje rząd Donalda Tuska, ale to nie on ją będzie przeprowadzał, co oczywiste, skoro wynika z dystansu czasowego. Projekt igrzysk na Mazowszu zasługuje więc na potraktowanie ponad obecnymi podziałami. Jeśli dostaniemy olimpiadę, niewielu zwróci uwagę, kto sprawuje władzę w Polsce, wszyscy za to - jak sobie z tym zadaniem poradzimy.  O lepszą okazję do promocji trudno.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do