Z Romanem Koseckim, b. piłkarzem, gwiazdorem reprezentacji Polski (1988-1995), rozmawia Łukasz Perzyna.
- Na przełomie lat 80 i 90 był Pan jednym z najlepszych piłkarzy Europy, ale nie znalazło to odzwierciedlenia w międzynarodowych plebiscytach, jak wcześniej w wypadku Kazimierza Deyny i Zbigniewa Bońka, a później Roberta Lewandowskiego? Bo o prestiżu zawodnika decydują jednak Mistrzostwa Świata, a wtedy trzy razy z rzędu nie udało nam się na Mundial awansować, więc pozostał pewien niedosyt? Czy teraz wszyscy mają świadomość, że od wyników baraży zależy los polskiego futbolu na wiele lat?
- Jeśli chodzi o awans na tę największą piłkarską imprezę, to żeby się urzeczywistnił, wiele spraw musi się zgrać. Wtedy, w czasach o które Pan pyta, właśnie odzyskaliśmy wolność za sprawą Solidarności...
- ...której kampanię Pan wspierał przed 4 czerwca 1989 r.
- Zarazem jednak często potem słyszeliśmy, że są ważniejsze sprawy w kraju niż piłka nożna. Skończył się jej dotychczasowy system organizacji i finansowania a nowy jeszcze nie powstał. Często zdarzało się, że piłkarze za własne pieniądze kupowali dresy do treningu czy bilety, żeby dojechać na mecze.
- Trudne warunki nie przeszkodziły Panu jednak w odnoszeniu sukcesów najpierw w Gwardii i Legii, a potem w renomowanych klubach zachodnich: Osasunie i Montpellier, Atletico Madrid i FC Nantes. Jednak pojechać wraz z kolegami na Mundial wtedy się nie udało?
- Wielu kolegów też grało w dobrych klubach. Nie potrafiliśmy się jednak jako zespół skonsolidować na miarę awansu. Teraz widzę, że podobne problemy, jak my wtedy, mają Węgrzy: ich zawodnicy występują w świetnych drużynach, jak Liverpool, gdzie gwiazdą jest Dominik Szoboszlai. Również w kraju sporo zainwestowali w piłkę nożną, a ich reprezentacja straciła szansę wyjazdu do Ameryki Północnej na Mistrzostwa Świata.
- My ją na szczęście zachowaliśmy, za sprawą ścieżki barażowej. Uda się nam?
- To niezmiernie ważne, żeby pojechać na ten Mundial. W USA mamy liczną Polonię, dzięki czemu będziemy grali jak u siebie. Życzę wszystkim w to zaangażowanym, żeby się powiodło. Teraz cieszymy się, że wielu naszych chłopaków regularnie występuje w dobrych klubach. Gdy już zjadą się na mecze - ważne, by mieli świadomość, że każde spotkanie barażowe jest finałem. Dwa finały z rzędu przyjdzie nam zagrać.
- Bo przegrywający odpada, takie są w tej fazie reguły. A czego potrzebujemy, by wygrać i na Mundial pojechać?
- Tego, by chłopaki stale grali w swoich klubach i byli zdrowi, bez kontuzji, na mecze reprezentacji. Trener może stworzyć z nich mocną drużynę.
- Wyczuwam optymizm w Pana głosie?
- Trener Jan Urban wiele już poukładał właściwie, jeśli chodzi o naszą reprezentację. Wróciła dobra atmosfera. Teraz potrzeba wyniku, który ją potwierdzi.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie